Cisza…
Dźwięk filiżanki stawianej na spodku –
Szkła tłuczonego na drobne kawałki…
W nim, jakby struna zerwana w środku…
Łzy roztrzaskane o brzeg umywalki.
Westchnienie, które zda się sztormem gnane,
Wypowiedź myśli w połowie urywa…
Wszystko jest wokół niedopowiedziane,
A zegar temu złośliwie przygrywa.
Cisza…
Obcasy rozproszone na parkiecie,
Które się w drodze zgubiły donikąd.
Szelest kartki – kierunek na bilecie…
Świadomość, że trzeba gdzieś przecież wysiąść
I trzask walizek na guzik dopiętych,
Zgrzyt zawiasów drzwi na klucz zamykanych
I odgłos kroków stawianych od pięty,
I szept schodów za siebie odpychanych.
Gwizd!…
Pajęczyna peronów oraz torów.
Łoskot kół biciem spłoszonego serca
Podlicza moje życie według wzoru
Elektrokardiografii – taśmą wiersza…
Fala głów w kapeluszach, czapkach, włosach.
Straszny ścisk pośpiechu i nerwowości.
Na dworcu czekam, lecz całkiem bosa
W płaszczu na ramionach mej prywatności.
Gwizd!...
Walizki trzymam w zawiązanych rękach –
W nich wspomnienia, pamiątki, krocie kartek.
Stoję i czekam w dziurawych skarpetkach.
Czy poświęcenie będzie grzechu warte?
Przede mną wagon losowo wybrany
I przedział, w którym jestem niewidoczna.
Stukot kół i tor za mymi plecami.
Siedzę z czołem przyrośniętym do okna.
Za mną…
Wszystko, cokolwiek mi się przydarzyło,
Szturchnęło niczym pieszy na chodniku,
Cokolwiek taką że mnie uczyniło –
Kobietą prostą z groszem w portfeliku.
Wszystko, cokolwiek powinno się zdarzyć,
A co przenigdy mi się nie trafiło,
O czym wciąż mogę sobie tylko marzyć,
By się przed śmiercią chociaż mi ziściło.
Za mną…
Wszyscy, z którymi kiedyś blisko byłam,
Z którymi wcale nie było po drodze,
Których pokochałam czy polubiłam
I którzy mi byli kulą przy nodze.
Wszyscy, którzy mnie czegoś nauczyli,
Pozwolili w sobie widzieć człowieka
I którzy mnie tylko okaleczyli,
Na których dusza moja już nie czeka.
Przede mną…
Nieznane miejsca, niepoznani ludzie.
Nadzieja na lepsze jutro od wczoraj.
Szczyty zdobywane w pocie i w trudzie,
I – daj Boże – mojej pracy urodzaj.
Nowe plany i cele, i wiatr w żaglach,
Nurt rzeki i spokojność oceanów,
Odkrywana na nowo o mnie prawda
I godziny w bukietach tulipanów.
Przede mną...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz