Myśli moje bezdomne, krążące w przestrzeni
Niczym wiatr na świata cztery strony przegnany…
Choćbym miała pełniutkie kieszenie kamieni,
Wami duch mój pod niebem będzie kołysany.
Nie ma dnia ni sekundy bym was nie gościła.
Nawet w ciszy, w milczeniu słyszę wasze szepty.
Tak mi hojnie natura serce namaściła,
Że znam wszystkie bezwstydnie myśli mych
sekrety.
Odbieracie mój spokój, budzicie przed świtem.
Porywacie w przestworza ponad tu i teraz.
Odsłaniacie przede mną, co oczom ukryte.
Bezsennymi nocami karmicie mnie nieraz.
Ciągle z wami rozmawiam, niekiedy się spieram,
Urządzając debaty wrzące żywiołami.
Nigdy was nie przeganiam, was się nie wypieram,
Chociaż różnie bywało, myśli, między nami.
Myśli moje bezdomne, bowiem wiecznie w drodze
Ponad światem, wszechświatem, ponad stworzeniami…
Idę przy was bezwzględnie, niczym pies przy nodze,
Karmiąc duszę i ciało waszymi piórami.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz