czwartek, 27 lipca 2023

W CIENIU PRAWDY

W deszczu skąpane parują chodniki.

Posępne chmury wciąż są w gotowości,

Litości krztyny nie mając nad nikim.

Na cóż się niebo aż tak srodze złości?


Suną po szynach wąskich krawężników

Porozkładane gęsto parasole.

Nań krople lecą jak perły bez liku

A zeń spływają w krawędzi ich kole,


I dudnią głucho, myśli wywołując

I rozpryskując się nad bagażami,

Co dźwiga człowiek przed siebie wędrując

W nie upchanymi w biegu wspomnieniami,


I jako muzyk na znak dyrygenta

Skacze po tarczy w minutę z minuty.

Co było wczoraj, prawie nie pamięta

Rutyną życia zamroczony, struty.


Zmęczenie blednie na zszarzałej twarzy.

Chyba nie umie cieszyć się drobiazgiem.

O niemożliwych rzeczach ciągle marzy,

Gniotąc radości przyczyny na miazgę.


Deficyt ciąży już pożółkłych wiosen.

Nie ma recepty na czynienie dobra.

Człowiek się musi zmierzyć z losu ciosem,

Zwłaszcza że dola rzadko bywa szczodra.


Zatem poranień w duszy nie brakuje,

Więc dzień kolejny jest niczym wyzwanie.

Maską pozorów smutek kamufluje,

Gdy w ramkach netu jak do zdjęcia stanie.


Stąd na portalach dusza towarzystwa -

Na co dzień jednak zdany na samotność,

Która zeń gorycz depresją wyciska,

Więc czas się sączy jak w bólu okropność.


Z tego powodu zanikły relację.

Do twierdzy złudzeń nikt wszak wejść nie może.

Odkryłby wówczas najskrytsze dewiacje

Rzeczywistości, co wygląda gorzej


Niż ta zdjęciami w necie zmalowana,

Będąca zlepkiem kłamstw na zawołanie.

Gorzka to prawda, mocno naciągana.

Życie w jej cieniu to wciąż udawanie


Kogoś, kim nie jest się z sobą na co dzień,

A z kim się człowiek męczy nieustannie,

Czując niezgody trawiący go ogień

Na to by fakty ukrywać starannie.


Z tego się innym więc przypodobania

Wynurza ludzkie, przyziemne zmęczenie,

Gdyż bycia sobą dzisiaj się zabrania

Oraz uznaje za niepowodzenie.


Krzywda się dzieje człekowi głupiemu,

Który rozdaje siebie za oklaski,

Który chce wyrwać się życiu prostemu,

Choć nad nim gasną reflektorów blaski.


Teraz od netu idzie oderwany

I się powietrzem dusi niczym ryba,

Co wyrzuciły ją fal białe piany,

Na brzeg, gdzie skacze i w wodzie nie pływa.


Pewnie dlatego niebo nad nim płacze.

Wirtualnego świata stał się tworem.

Na co dzień ciągnie swe życie tułacze,

Choć wolał siedzieć by przed monitorem.

grafika pochodzi ze strony: tapeciarnia.pl



2 komentarze:

  1. Rzeczywistość współczesnego świata pięknie opisana. Chylę swe czoło w geście uznania. W nadziei w Końskich rychłego spotkania

    OdpowiedzUsuń