poniedziałek, 17 lipca 2023

U SZCZYTU LATA

Słońce wydaje się już być zmęczone

Ciągłym spalaniem zasobów energii,

Bo tydzień temu było wychylone

Ponad horyzont w jasności swej pełni,


A teraz we śnie będąc pogrążone

O porze, w której lśniło znakomicie,

Leży w pieleszach jakby przygnębione,

Więc wciąż jest ciemno, mimo że o świcie.


U szczytu lata chyba się poddało

I nie chce wdrapać się na punkt najwyższy.

Dzisiaj ponownie pobudkę przespało.

Cierpi jak Werter, a to widok przykry.


Poduchy czarne w miękkim aksamicie

Warstwami niebo gęsto przykrywają.

Widać jutrzenkę jakby w adamicie,

Który latarnie blaskiem rozpuszczają


I cytrynową w nim fluorescencją

Kruszą przezroczem ów drobnoziarnistym

Półmrok, co nocy, świtu jest esencją,

Syropem ciszy we śnie zawiesistym.


Jeszcze niedawno, bo tydzień zaledwie,

Jasnym błękitem świat był malowany,

Który w granacie intensywnym blednie

Jak w atramencie, co wszem jest rozlany.


Czyżby się lato w podróż szykowało?

Porozkładane ma wokół walizki.

Czyżby w pośpiechu się w nie pakowało?

Czuć jego koniec nieuchronnie bliski.


W brzozy czuprynie kilka złotych spinek,

Trawa jakoby po żniwach ściernisko,

W bezkwietnych różach krwiste ślady szminek

I pączkujące życiem wrzosowisko,


Chłodne poranki i rześkie wieczory,

Dzień coraz krótszy, a noc rozciągnięta,

Pogody w kratkę kapryśne humory,

Na plaży wiatrem zacierana pięta -


To wszystko, zda się, szeptem podpowiada,

Że lato bilet na pociąg kupiło,

Bagaże wspomnień w przedziale układa

I się na peron oknem wychyliło,


By przed odjazdem pożegnać się jeszcze

Dłonią otwartą, w górę uniesioną

Nim się pojawią liści barwne deszcze,

Chmury nie zlecą wodą słodko - słoną...


Czas już zagwizdał i para buchnęła,

Spod kół tumanem się mglistym unosząc.

Biel wilgotności poranek wchłonęła,

Perłami w drobny mak się wszędzie rosząc.


Wiązary zgrzytem koła w przód szarpnęły,

Które się w szyny wgryzły ostrym tarciem,

I osie toczne za nimi jęknęły,

A tłok w cylindrze ciśnie ruch uparcie.


Parowóz przebił przestrzeń rusztowaniem

I babie lato nićmi się rozpruło

Niczym na strachu na wróble ubranie

Poprzecierane wręcz niejedną dziurą...


Lato wciąż macha uniesioną dłonią

Jak dziecko, które jedzie na kolonie.

Oczy w tęsknocie za pociągiem gonią,

Pragnąc zatrzymać lata rychły koniec,


Lecz... turkot koła przyspiesza gwałtownie,

Sapiąc i dysząc, i buchają parą.

Lato się w podróż udaje samotnie...

Świat smugą dymu pokrywa się szarą.

grafika pochodzi ze strony: tapeciarnia.pl




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz