poniedziałek, 7 lutego 2022

PRZED WIOSNĄ

Wstążeczki światła jakby przy kaplicy,

Która przy drodze samotnie stróżuje,

Lśnią tasiemeczką złotą u spódnicy,

Co w piruetach swobodnie wiruje.

 

Poświata jasna przesiana przez sito

Gałęzi nagich ze sobą splecionych

Faluje wiatrem jakoby pszenżyto

Z kłosów niteczką jak słomką ciągnionych.

 

Kałuże słońca rozrzedzają szarość.

Powietrze pachnie milionem stokrotek,

Choć ziemię ścina bezpłodność i starość,

Blask, co jak żyłkę zwija kołowrotek.

 

Opływa zatem horyzont miodowa

Łuna, co niebo rozświetla koroną.

Roślinność stygnie rudawobrązowa

Zda się lenistwem być jakby uśpioną.

 

Wtem słońce gaśnie, blednie niespodzianie.

Ponury woal zastyga w konarach…

I znowu płonie, lecz umiarkowanie,

I na przestworza wypłynąć się stara,

 

Choć to nie pora na eksplozję wiosny,

Która się zdaje przed szereg przeciskać.

Patrzę na obraz dla oka radosny,

Co koronkami promieni się błyska,

 

I mnie nadzieja przepełnia ogromna,

Dla której nie ma nic niemożliwego.

We wszystko jestem uwierzyć dziś skłonna

Byle zatrzymać cząstkę baśniowego

 

Zjawiska, które zewsząd mnie otacza,

Rozpieszcza zmysły i koi zmartwienia,

Po którym dusza na wyżyny wkracza

Lekką swobodą i bez wyrzeczenia.

 

Tak mnie rozpala ten widok świeżości,

Tak mnie zachwyca swoją niewinnością,

Że zapominam o przynależności,

Co się nazywa kruchą przyziemnością,

 

I dłoń wyciągam po nieodgadnione,

Co ponad wszelkie obłoki się wznosi.

Czuję, że jest mi więcej przeznaczone,

Więc zrzucam pancerz kobiety – gosposi

 

I zwiewnym piórem jak wiosłem zagarniam

Wszelkie natchnienie, które pierś rozsadza,

Lgnę do tych świateł, co niczym latarnia

Morza spienione blaskiem swym wygładza,

 

I upojona nadzieją na lepsze

Zda się, że chodzę stopą po jeziorze,

Więc takich doznań chcę doświadczyć jeszcze

Nim się z odejściem na zawsze pogodzę.

grafika pochodzi ze strony: tapeciarnia.pl



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz