Czemu płaczesz Niebo nad tym szarym światem?
Ronisz łzy obficie sznurówkami wody
Jakbyś było smutku najwierniejszym swatem
Przeszytym świeżością, z której biją chłody,
A wiatr z Twoich ramion niczym płaszcz się wznosi,
Zaczepia o drzewa pozbawione szaty.
Z Twoich oczu spojrzenie skrapla się, rosi,
Lecąc niczym w perłach przezroczyste kwiaty.
Myślisz, że świat docenia Twoje współczucie
I Twoją troskę o jego dzień następny?...
Płyniesz Niebo w nędznym, poszarpanym bucie,
Odciskasz obcasem swój czas niepotrzebny,
Bo… Któż, Niebo, dziś zerka choćby w Twoją stronę?
Klucze ptaków jak dratwa szyją Twe rany.
Jesteś dzisiaj, Niebo, jakby porzucone –
Tak niewielki kontakt wszak ze sobą mamy.
Nad głowami się suniesz ludziom obojętne.
Może w tym Twojego bólu tkwi przyczyna,
Że jesteś, lecz okiem człowieka nietknięte,
Że Cię niewidoczność w przestrzeni rozpina.
Nie płacz Niebo i nie siąp rozgoryczeniem,
Twoja żałość mnie bowiem chmurnie przepełnia.
Jesteś wyjątkowe nad głów zadaszeniem –
Mnóstwo cudów pod Tobą hojnie się spełnia.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz