Tylu ludzi odeszło, których straciliśmy,
Za którymi niekiedy za siebie patrzymy,
Których to bezpowrotnie już pożegnaliśmy,
I teraz bez nich, sami przed siebie kroczymy.
Wspomnienia ich wskrzeszają, ale coraz rzadziej,
Choć kiedyś w codzienności nam towarzyszyli.
Normalne, że się trzeba pozbierać po stracie,
Lecz… czyżbyśmy się od nich już odzwyczaili?!…
Nad grobami stoimy zajęci rozmową
Z tymi, co są wciąż przy nas jakoby przy stole.
Ile czasu jesteśmy zaś z bliską osobą,
Która leży w przykrytym chryzantemą dole?
Ja nie umiem inaczej – za siebie spoglądam.
W tłumie ludzi wciąż szukam twarzy, co zniknęły.
Na spacerze do domów przez okna zaglądam,
By przywitać się z tymi, co dawno zasnęli.
Patrząc ciągle za siebie, widzę tych z przeszłości,
Słyszę głosy, ich śmiechy i kroki na ścieżce,
Celebruję ich gesty, grymasy szczerości.
Zamknąć drzwi swego życia za nimi wszak nie chcę.
Teraz znowu mi przyszło pogodzić się z żalem -
Przyjąć sen kogoś z bliskich za zwykłą konieczność.
Teraźniejszość czuwa pod żałobnym woalem,
A u progu się modli pokorniutka wieczność.
Przywołuję bezwiednie to, co nas łączyło,
I zapraszam osoby, które z nami były.
Nagle to, co minęło, radośnie ożyło.
Dawne czasy w podskokach dziecięcych wróciły:
Pełne waty kwiatowej grusze i jabłonie,
Gobeliny stokrotek i złocistych mleczy,
I jaskółki w powietrzu jakby dzikie konie,
Słońce, które ze smutków, przygnębienia leczy,
A na ławce sąsiedzi, przyjaciółka babci,
Na podwórku gdaczące kaczki oraz kury ,
Szelest liści młodziutkich jak szuranie kapci,
W zbożu chabry i maki w falbankach purpury.
Nagle Pietrek Młodawski traktorem podjeżdża.
W małej szopie zaś Włodek z wujkiem w karty grają -
Tam się zwykli ukrywać, gdy błękit się zwężał…
Czuję krople, co z nieba z łoskotem spadają…
I Konstancję spostrzegam, która tnie przez miedzę,
Pochylona nad ziemią i wsparta o kijek.
Każdy ruch jej i krok jej, celebrując, śledzę.
Słyszę jak kijem w dłoni w bęben trawy bije.
A na łące jest dziadek, co papieros pali.
Zdaje się, że podziwia urodzaj natury.
Tak naprawdę wzrok jego spaceruje w dali.
Widać – jest rozmarzony, żegluje jak chmury...
Wszystko to żyje we mnie i ze mną odejdzie,
Gdy ostatnim oddechem zmieszam się z powietrzem,
A tymczasem wciąż patrzę z nostalgią za siebie.
Widzę w tym oraz przez to jaka dzisiaj jestem.
grafika pochodzi ze strony: tapeciarnia.pl
"(...) Nagle Pietrek Młodawski traktorem podjeżdża ...", ten traktor to legenda ale jeszcze na chodzie! Fajnie, ze wspomniałaś.
OdpowiedzUsuńNie mogłam inaczej :) W końcu pan Piotrek często u nas bywał i w moich wspomnieniach jest zadomowiony :D
OdpowiedzUsuń