środa, 16 lutego 2022

ZA SIEBIE

Tylu ludzi odeszło, których straciliśmy,

Za którymi niekiedy za siebie patrzymy,

Których to bezpowrotnie już pożegnaliśmy,

I teraz bez nich, sami przed siebie kroczymy.


Wspomnienia ich wskrzeszają, ale coraz rzadziej,

Choć kiedyś w codzienności nam towarzyszyli.

Normalne, że się trzeba pozbierać po stracie,

Lecz… czyżbyśmy się od nich już odzwyczaili?!…


Nad grobami stoimy zajęci rozmową

Z tymi, co są wciąż przy nas jakoby przy stole.

Ile czasu jesteśmy zaś z bliską osobą,

Która leży w przykrytym chryzantemą dole?


Ja nie umiem inaczej – za siebie spoglądam.

W tłumie ludzi wciąż szukam twarzy, co zniknęły.

Na spacerze do domów przez okna zaglądam,

By przywitać się z tymi, co dawno zasnęli.


Patrząc ciągle za siebie, widzę tych z przeszłości,

Słyszę głosy, ich śmiechy i kroki na ścieżce,

Celebruję ich gesty, grymasy szczerości.

Zamknąć drzwi swego życia za nimi wszak nie chcę.


Teraz znowu mi przyszło pogodzić się z żalem -

Przyjąć sen kogoś z bliskich za zwykłą konieczność.

Teraźniejszość czuwa pod żałobnym woalem,

A u progu się modli pokorniutka wieczność.


Przywołuję bezwiednie to, co nas łączyło,

I zapraszam osoby, które z nami były.

Nagle to, co minęło, radośnie ożyło.

Dawne czasy w podskokach dziecięcych wróciły:


Pełne waty kwiatowej grusze i jabłonie,

Gobeliny stokrotek i złocistych mleczy,

I jaskółki w powietrzu jakby dzikie konie,

Słońce, które ze smutków, przygnębienia leczy,


A na ławce sąsiedzi, przyjaciółka babci,

Na podwórku gdaczące kaczki oraz kury ,

Szelest liści młodziutkich jak szuranie kapci,

W zbożu chabry i maki w falbankach purpury.


Nagle Pietrek Młodawski traktorem podjeżdża.

W małej szopie zaś Włodek z wujkiem w karty grają -

Tam się zwykli ukrywać, gdy błękit się zwężał…

Czuję krople, co z nieba z łoskotem spadają…


I Konstancję spostrzegam, która tnie przez miedzę,

Pochylona nad ziemią i wsparta o kijek.

Każdy ruch jej i krok jej, celebrując, śledzę.

Słyszę jak kijem w dłoni w bęben trawy bije.


A na łące jest dziadek, co papieros pali.

Zdaje się, że podziwia urodzaj natury.

Tak naprawdę wzrok jego spaceruje w dali.

Widać – jest rozmarzony, żegluje jak chmury...


Wszystko to żyje we mnie i ze mną odejdzie,

Gdy ostatnim oddechem zmieszam się z powietrzem,

A tymczasem wciąż patrzę z nostalgią za siebie.

Widzę w tym oraz przez to jaka dzisiaj jestem.

grafika pochodzi ze strony: tapeciarnia.pl



2 komentarze:

  1. "(...) Nagle Pietrek Młodawski traktorem podjeżdża ...", ten traktor to legenda ale jeszcze na chodzie! Fajnie, ze wspomniałaś.

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie mogłam inaczej :) W końcu pan Piotrek często u nas bywał i w moich wspomnieniach jest zadomowiony :D

    OdpowiedzUsuń