piątek, 11 lutego 2022

PORANNE WSTAWANIE

Cisza… a w niej upiorna złośliwość zegara,

Co zgrzytem kół, napędów zagłuszyć się stara

Myśli, które krążą jakby rój ciem nad światłem

Przyklejanych gdzieniegdzie skrzydeł wielkim plastrem.


Na stole kawa stygnie – za oknem noc siedzi,

Okiem bladego światła zakamarki śledzi,

Przygarbiona, skulona kuca pod drzewami

Przeganiana ptasimi o świcie trelami…


Jeszcze wszystko śpi wokół, wcale się nie spiesząc

I w lenistwie spoczynku bezczynnością grzesząc,

A jedynie latarnie rosną z krawężnika -

Każda z nich jasną plamą w przestrzeń czarną wnika.


Odprężony świat piersią pełną oddech łapie,

Gałęziami w powiewie po plecach się drapie

I rozciąga szeroko barczyste ramiona…

Na nim jeszcze spoczywa ciemności osłona


Jakby ciało kochanki na torsie kochanka,

Co opływa z mgły wątłej utkana firanka,

Podkreślając kształt bioder oraz w talii wcięcie,

Odsłaniając włos jasny rozsypany wszędzie


A będący poświatą wschodzącego słońca,

Które się wspina w niebo jak roślina pnąca,

Powojami promieni oplata ciemności,

Rozrzedzając jej kolor w pastelach szarości.


Zda się wtargnął wiatr w okno, rozsunął zasłony.

Czymś jest chyba zraniony i mocno wzburzony…

Jak zdradzony plądruje kąty i notatki,

Wpada w słoje w spiżarni, w szafki i w szufladki.


Nagle!, z domu wybiega i pędzi na ślep.

Może coś przeciw sobie w rzeczach, w słowach dostrzegł?

Płaszcz u ramion jak skrzydła anioła trzepocze.

Frędzle płaszcza się wiją jak wierzby warkocze…


I wiatr zniknął, i noc się gdzieś zawieruszyła.

Łuna świtu świat cały porankiem spowiła.

Kawa stygnie zaciekiem w pustej filiżance,

A dzień teraz się zbudził – chodzi w nocnej halce.

grafika pochodzi ze strony: tapeciarnia.pl





Brak komentarzy:

Prześlij komentarz