Tylko ja, moje myśli w niemym zawieszeniu,
Deszcz za oknem, co w moje wpatruje się oczy,
I ten dźwięk zatracony pokornie w milczeniu,
I ten spokój, którego już nic nie zaskoczy.
W dłoniach mam kubek kawy i ciepło twych dłoni
A na ustach wilgotność jak ślad pocałunku,
Na ramionach twe ciało, co tarczą mnie chroni,
Więc nie czuję potrzeby, by szukać ratunku
W chwilach jakichś kryzysów albo utrapienia
Czy w momentach każących mi płakać w poduszkę…
Mam bezcenny skarb w sobie – pamięć i wspomnienia,
Dar, że umiem się cieszyć i karmić okruszkiem.
Nie mam zatem wymagań wielce górnolotnych
I nie mam oczekiwań nie do przeskoczenia.
Nie zaliczam się również do ludzi samotnych,
Choć nierzadko na co dzień przy mnie kogoś nie ma.
Lubię nawet momenty swego towarzystwa
Oraz obecność pustki, co się z wszech stron toczy.
Staję się wówczas sobie jeszcze bardziej bliska,
Jeszcze ufniej i pewniej zaglądam w swe oczy.
Czas rozrzedza me życie, przeciera z nim więzy,
Lecz stan ten mnie nie martwi oraz nie zasmuca.
Ważne jest bowiem dokąd, nie zaś to którędy
I to, czy wydarzenie sumienia nie skłóca.
Dryfuję zatem z prądem swego przeznaczenia,
Bardziej dbając o ducha niżeli o ciało.
Namacalne jest kruche i nie ma znaczenia,
Bo w materii niewiele po ludziach zostało.
Wielu pod prąd chce płynąć, więc walczy z żywiołem,
Samych siebie po drodze wielce zaniedbując.
Ja się zaś pogodziłam z tym ziemskim padołem -
Żyję prosto, zachłannie, nic w nim nie marnując.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz