Otworzyłam oczy, leżąc na poduszce,
Pod ciepłym okryciem i w bezpiecznym miejscu…
Myślę o tych, którym świat się wali w zgliszcze,
Strach się zakorzenił w przerażonym sercu
I nagle mi przykro, i wstyd jednocześnie
Jakbym się podzielić swym szczęściem nie chciała...
Woła we mnie dusza w rozpaczy: „Za wcześnie
Na śmierć, którą ludziom wojna zgotowała!”,
Lecz krzyk jak bezpański w przestrzeń się unosi
Rozmywany zwykłą, szarą codziennością
I jak nieme usta o litość się prosi
Tym, dla których piekło jest dziś przyziemnością…
I trudno powstrzymać żal, i utrapienie
Bo dla mnie za oknem dziś ptaszyna śpiewa -
Tam złowróżbnych syren unosi się pienie,
Gdyż niebo ogień trawi i gniew zalewa,
I świszczą pociski, i huczą rakiety,
Eksplozja bomb miażdży konającą ciszę!
Szum wiatru i szelest… umarły... niestety…
Nic, prócz ryku bestii, z tamtych stron nie słyszę.
Tam rzeki zamilkły w smutku pogrążone,
Ustępując miejsca pluskom krwi płynącej.
Powietrze prochem broni, smarem skażone
Czuć śmiercią, co zbiera trupy gdzieś na łące,
Grzęznąc w błocie łzami mocno nasiąkniętym,
Odbijając stopy na śladach za czołgiem…
Widać w bruzdach ziemi odciśnięte pięty…
Idzie śmierć z pełniutkim zwłok parcianym workiem…
Nie umiem się skupić na czymś przyjemniejszym.
Bez sensu się zdaje to wersem pisanie.
Im większy mam wokół spokój, tym smutniejszym
Staje się obrazem wojny przeżywanie,
Więc ból mnie przeszywa, gdyż wiosna się budzi
I słońce rozkosznym ciepłem ziemię tuli -
Tam w ramionach śmierci widzę martwych ludzi
W krwi zastygłej, brudnej, podartej koszuli…
I taka mnie gorycz za gardło porywa,
Łamie cierpieniem ta niesprawiedliwość…
Jak mogę żyć beztroska lub być szczęśliwa,
Gdy niewinnych za ścianą pożera mściwość?!
Cóż zatem zostaje w godzinie udręki
Komuś, kto nie umie z wojną się pogodzić?…
Proszę, aby przez wzgląd na Syna ból Męki
Bóg codzienność łaską zechciał nam złagodzić.
grafika pochodzi ze strony: tapeciarnia.pl
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz