wtorek, 8 lutego 2022

CODZIENNIE

Codziennie, Boże, czynisz obietnicę

Każdym porankiem, że dziś będzie lepiej.

Dziecko swą matkę trzyma za spódnicę

I krok w krok za nią idzie bez udręczeń,

 

Lecz… Któż Twoimi śladami podąża

Z równą ufnością i z równym oddaniem?...

Człowiek sam siebie w niemocy pogrąża,

Później narzeka zanim słońce wstanie

 

I tylko w cieniu swego utrapienia

Błagalnym wzrokiem spoziera w Twe oczy,

Lecz w towarzystwie chwili odprężenia

Bez Ciebie, Panie, na własny koszt kroczy

 

I zapomina, żeś jest jemu Ojcem,

Że tylko w Tobie ma uszczęśliwienie,

Boś Ty jest przecież Początkiem i Końcem,

A człek jedynie bezradnym stworzeniem.

 

Codziennie, Boże, pokładasz nadzieję

W ludzi, że wreszcie się opamiętają,

A tłum się z Ciebie bałwochwalczo śmieje…

Dzieci Cię z życia swego usuwają,

 

A Ty pomimo tego poniżenia

Czekasz cierpliwie na gest – zaproszenie.

Tymczasem świat się na najgorsze zmienia

I gardzi Twoim, Panie, uzdrowieniem,

 

Ufając w swoje siły, możliwości

Jakoby bogiem człowiek był dla siebie…

Niezdolny bywa lud do wrażliwości,

Widząc Cię Panie na Zbawienia Drzewie,

 

Dlatego pustką rażą głuche nawy,

Ołtarz bezludną Golgotą się staje,

A na jej szczycie Ty czekasz łaskawy,

Bo się Twa Miłość nigdy nie poddaje.

 

Codziennie, Boże, rozpinasz ramiona,

Aby przytulić obciążone dusze,

Ale samotność Tobie przeznaczona

Zadaje Ciału Twojemu katusze

 

I obojętność ostrzem w dłonie wbija,

I Twoje stopy na wylot przeszywa,

Pychą Twą głowę jak cierniem spowija

Aż Krew Cię, Panie, purpurą okrywa.

 

Jak długo jeszcze znosić będziesz Boże

Tę ludzką podłość oraz odrzucenie?

Czy moje serce coś przedsięwziąć może,

Aby się stało zadośćuczynienie?

 

Codziennie, Boże, patrzę w Twoją stronę

I się nie mogę nadziwić Miłości,

Która ogarnia tłumy rozpalone

Ogniem zaciekłej ku Tobie mściwości

 

Jakbyś zawinił wszelakim tragediom,

Które efektem ludzkich są decyzji,

Bo przecież człowiek tworzy z ziemi piekło

W myśl osobistych i ułomnych wizji.

 

Im więcej brudu wypływa z człowieka,

Im mocniej skaża smród powietrze grzechem,

Tym większy podziw, że Ty ciągle czekasz,

Choć potępienie pożera z pośpiechem

 

Tych, co się Tobie, Panie, sprzeciwili

I co się Ciebie mimo chrztu wyrzekli.

Słyszę, mój Boże, jak Twe Serce kwili,

Gdy na Cię plują ludzie ślepo wściekli.

grafika pochodzi ze strony: tapeciarnia.pl



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz