Nie boję się – tak wiele w życiu mnie spotkało.
Gdzieś nade mną czuwa Ktoś na to wpływowy.
Nie boję się, cokolwiek by się nie stało.
Codzienność mnie przyprawia o zawroty głowy.
Siedzę ze szklanką lipy, tymianku, dziewanny.
Patrzę na świat przez okno w głębokim skupieniu.
Chodnikami się ciągnie spokój nieustanny.
Jestem w błogim i pięknym duszy położeniu.
Nagle wiatr zawirował, rozczesał gałęzie.
Biały puch spod lotek wyfrunął ptaszynie.
Szarość się wieczorem rozproszyła wszędzie.
Niebawem dzień zniknie, a także noc przeminie.
Twarz moja się odbiła w szybie granatowej.
Ulice latarniami się rozpromieniły.
Oczy lśnią w tym zwierciadle, lecz barwy matowej…
W tak krótkim czasie, a tak szybko się zmieniły.
Usta milczą poważne – widzę je w odbiciu.
Na skroniach zaś myśl przysiadła niepłochliwa.
Patrzę na pastele – rozważam o życiu.
Mam wrażenie, że jestem, ale… czy prawdziwa?!
Tyle się wokół dzieje i tyle się zmienia.
Zegar o mą uwagę w tle się upomina.
Szklanka pusta, pachnąca bukietem wspomnienia.
Od których się wszystko, co świeże, rozpoczyna.
Nie boję się – mam przecież Kogoś za plecami.
Nie mam wpływu zatem na to, co się zdarzy.
Bawię się w zadumie siwymi włosami,
Pod którymi tak wiele jeszcze mi się marzy.
grafika pochodzi ze strony: tapeciarnia.pl
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz