Świetlisty wieczór w próg zaszedł spóźniony,
Niezwykle ciepły, na wpół rozmarzony.
Usiadł pod domem w altanie powoju
I, mlaszcząc, sączył bąbelki spokoju
Jakby się raczył lampeczką szampana,
Chcąc tak przesiedzieć całą noc do rana.
Spoglądał w niebo, tęskniąc za kochanką,
Więc kiedy błękit poruszył firanką
Białych obłoków, co się rozsunęły,
Oczy wzruszeniem wnet mu zapłonęły,
Nadzieja iskrą w źrenicy ożyła,
Napięciem drżała oczekiwań chwila...
Zerwał się nagle, dłoń do piersi klejąc
I kącikami ust się lekko śmiejąc,
Począł strof śpiewać wzniosłą partyturą,
Spojrzeniem błądząc za zasłony chmurą,
Zza której pragnął zwabić miłość życia,
Wersów melodią, by wyszła z ukrycia
I by w ramiona jego się wtuliła,
I pocałunków słodycz z ust mu spiła.
Noc ciekawością z kątów wyciągnięta,
Szarością mglistą nad drzewem rozpięta
Śledzi wieczoru wszelkie poczynania,
Łzami skrapiając miłosne wyznania,
Co trelem ciszy szeleszcząco płyną,
Niosą się echem dyskretnym doliną,
Nad nizinami w wyżyny się wznosząc
I o spojrzenie ukochanej prosząc.
Wtem woal opadł na blade oblicze,
Gwiazdami nieba zapłonęły lice.
Wyszła z ukrycia przecudna Euterpe
I wieczorowi rozpaliła serc.
Oplótł kochaną swymi ramionami.
Wtopił się w usta ów muzy wargami
I nad jeziorem srebrnego księżyca
Poezję tworzy... i nią się zachwyca.
grafika pochodzi ze strony: tapeciarnia.pl
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz