czwartek, 22 czerwca 2023

KOMORNIK

Stukot kolebki zlał się z pukaniem,

Więc drzwi trzasnęły jak orzech w dziadku

I w progu stanął niespodziewanie

Ktoś, kto pochodzi chyba z półświatku.


Podszedł do dziecka jak lis do kury,

Szczerząc biel zębów jak nad widelcem.

Miał takie dłonie jak mają szczury -

Drobne i lepkie, i chciwe ręce.


Pod poduszeczkę wsunął in blanco

Weksel na szczęście z gratulacjami.

Wiatr wręcz złowrogo szarpnął firanką,

Gdy ten nadzieję kusił kłamstwami


I gdy rozprawiał o dobrym życiu

Pełnym korzyści oraz wygody.

Wzrokiem się czaił jakby w ukryciu.

Nie widać było w gestach swobody,


A później zniknął niczym podstępem,

Wróżbę sukcesu dziecku składając,

Co się zdawało czystym szaleństwem,

Do posłuszeństwa ludzi skłaniając,


Więc wyruszyła pociecha w drogę,

Na szczyty marzeń jak Syzyf wchodząc.

Weksel spowalniał w wyścigu nogę.

Ona walczyła, nań się nie godząc.


Bat ponaglenia świstał nad głową.

W tłumie łokciami człek się rozpycha,

Szepcząc, że inni wygrać nie mogą.

Biegnie i pędzi, i ledwo dycha…


A zegar szczuje go zastraszeniem,

Że się do mety dopcha ostatni,

Że każdy sobie napcha kieszenie...

Ambicja krzyczy: „Bierz! Ciągnij! Kradnij!”,


Więc doi, ile się da dla siebie

Niczym w amoku na ciągłym głodzie,

Będąc w zachłannej wiecznie potrzebie,

Choć tłuszcz mu płynie po tłustej brodzie,


Po czym… zastyga... niby na moment,

Aby się przyjrzeć swej konkurencji

Zanim do rundy ostatni dzwonek

Znów go nie wezwie tonem pretensji,


Lecz… Cisza… Pustka… Nie ma nikogo…

Na kupie złota człek siedzi stary.

Wokół się spokój sączy zbyt błogo

I dzień banalnie przyziemnie szary.


Oddech świszczący zlał się z pukaniem,

Więc drzwi trzasnęły jak orzech w dziadku

I w progu stanął niespodziewanie

Ten, co był kiedyś tutaj z półświatku.


Usiadł przy łóżku człeka starego.

Mówił, że weksel został spłacony.

Nie wziął niczego wartościowego.

Tą propozycją był obrażony.


Czymże więc – pyta człowiek zmęczony -

Spłaciłem szczęście mi obiecane?!”

Tym, żeś majątkiem jest obdarzony

I że w samotność dni twe wpisane” -


Rzekł, po czym wyszedł komornik z domu,

A człek u schyłku życia zrozumiał,

Że się pożalić nie miał nikomu,

Bo być człowiekiem nigdy nie umiał.

grafika pochodzi ze strony: tapeciarnia.pl




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz