piątek, 2 czerwca 2023

WYBÓR

Kolejną dobę podarowaną

Rozpakowuję oddechu wstążką,

Która to wpływa w ciało co rano

Dystyngowanie, w popędach skąpo


I delikatną strużką powietrza

Pobudza zmysły do świadomości.

Widzę jak wije się wąska ścieżka

W miejsca najprostsze mej codzienności.


Dotykam ludzi mijanych w drodze.

Siadam przy stole, z nimi rozmawiam.

Nie tylko słyszę, bo słucham, chłonę,

Z sobą zabieram - w sercu zostawiam:


Spojrzenia w oczy, gesty, grymasy,

Emocje, myśli, co towarzyszą

W każdym momencie, gdy smutne czasy

Samotnie płyną oraz brzmią ciszą...


Życie mnie proste więc fascynuje -

To we mnie, wokół, bezwstydnie szczere.

Idea zaś mnie nie inspiruje,

Która wspólnego miewa niewiele


Z prawdą, co depcze polem, chodnikiem,

Trzymając w torbie chleb oraz mleko,

Pod lip, topoli kapelusikiem,

Która przystanie czasem nad rzeką


Albo niekiedy w teatrze siądzie,

Do kawiarenki wstąpi na kawę...

Za tym codziennym nierzadko błądzę.

Dźwigam ciężaru w sobie obawę,


Że to gdzieś zgubię oraz zatracę.

Ludzie brną bowiem w bagno głupoty!

Więc samotnością chętnie zapłacę,

Bo być naiwną nie mam ochoty,


Za ład, przejrzystość w mojej przestrzeni,

Za to, co czuwa nad człowieczeństwem,

Mając nadzieję, że się nie zmieni

I nie zatrwoży się ów szaleństwem,


Które mądrości jest zaprzeczeniem,

Choć!, się nazywać nią nie zawstydza,

I że zostanie mym wybawieniem

Wszystko, co dzisiaj niemodne bywa


A co buduje wartość człowieka -

Czyli myślenie weń samodzielne,

Które to prawdy w życiu docieka

Oraz odrzuca to, co mizerne,


Co degraduje istotę ludzką,

Poniża depcze, również ośmiesza.

Wiem, że na co dzień będzie mi trudno,

Zwłaszcza że większość kroku przyspiesza,


Aby się przepchać na piedestały

Kosztem honoru oraz godności.

Oj, przykre czasy teraz nastały...

Nie ma w nich miejsca dla szlachetności,


Dlatego często od nich uciekam

Do kontemplacji tego, co szczere

I w sztuce słowa koszmar przeczekam,

Mając korzyści, zysków niewiele,


Bowiem nie jestem tuszą na sprzedaż! -

Za bardzo cenię mą podmiotowość.

Ty, jak ci każą, być może śpiewasz

I masz tę w sobie ślepą gotowość


Do poświęcenia się dla błyskotki,

I do klaskania w takt narzucony.

Dla mnie to jednak smak mdły i słodki.

Świadomie zatem jest odrzucony.


Idę za prawdą oraz człowiekiem,

Który nie stracił na swej wartości.

Wolę się karmić chlebem i mlekiem

Byle nie zgubić własnej godności.

grafika pochodzi ze strony: tapeciarnia.pl



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz