czwartek, 8 czerwca 2023

WYTRZYMAŁOŚĆ

Pod bezkresnym niebem na rozstaju dróg

W pożodze słonecznej i bez skrawku cienia

Z obolałym grzbietem, z odciskami nóg

Szukam i kierunku... oraz odpocznienia,


Lecz wokół się przestrzeń w horyzont rozlewa

Słomianą pokrywą wypalonych traw.

Wiatr tumany kurzu w moją twarz zasiewa.

By otworzyć oczy przeszywa mnie strach.


Drogowskaz nade mną tabliczkami skrzypi.

Doradztwem wyraźnie zdaje się znudzony.

Ciało moje trudem nieustannie kipi,

A przede mną stoją cztery świata strony.


Którą więc wybrać, by się nie pomylić?1

Dylemat od dawna ten mnie prześladuje.

Nadzieja szepce w owej ważnej chwili,

Że niczego w życiu swym nie pożałuję.


Nadgarstkiem przecieram me zroszone czoło.

Ruszam przed siebie posuwistym krokiem.

Idąc. bacznie kreślę dość rozległe koło

Moim przenikliwym, nieufnym wzrokiem.


Nie ma mowy nawet, ni myśli tak śmiałej,

Która by zniechęcić mnie się odważyła,

Aby zrezygnować z tej wyprawy całej,

Co się mym zamiarom tak sprzeniewierzyła.


Nie zwinę odcinka wybranej drogi

Już odmierzonego ilością stóp moich,

Mimo że mdleją obolałe nogi

I niejedna trudność na ów drodze stoi.


Idę i iść będę, póki mam powietrze,

Kroplę chmur na ustach i kłosów ziarna!

Dopóki me ciało w ziemię się nie wetrze,

Będę szła jak ślimak czy wół lub sarna.


Nie pozwolę sobie wydrzeć przeznaczenia!

Nie zdepczą mnie inni biegnący do celu.

Będę szła w spokoju czystego sumienia

U boku przyjaciół, których mam niewielu.

grafika pochodzi ze strony: tapeciarnia.pl




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz