Dla tegoż spokoju warto jestże wstawać...
By w półmrok się wtopić jak pszczoła w bursztynie,
Z myślami zaś szeptem niemym porozmawiać,
Posłuchać jak cisza wartkim nurtem płynie
I poczuć powietrze niczym nieskażone,
Zanurzyć twarz w jego wilgotnych oparach,
Gdy rosą jest hojnie, smacznie przyprawione,
Gdy skrapla się mgliście jakby pruta para,
Której to niteczka z kłębka pociągnięta
Na liściach się kładzie niczym pajęczyna,
W gałązki i kwiaty gdzieniegdzie wciśnięta
Bukiety kokardką siwiutką upina...
O, jakże przyjemnie oraz krystalicznie...
Ptaszyny refleksją drzew się zdają zdradzać,
W czuprynach pulsują jako krew rytmicznie,
Aż z koron trel gromki deszczem w echo wpada
I wokół pęcznieje nieziemską tonacją,
Co ciało przeszywa na wskroś zmysłów siłą
I wciera się w skórę wyraźną wibracją,
Co przy partyturach się nie przydarzyło...
Och... nieś mnie i unoś akustyko raju,
Którego namiastka miodem duszę słodzi.
Skąpana w twych dźwiękach, co prądem ruczaju
Rozpalone członki przyjemnością chłodzi,
Rozpływam się walcem na twych pięcioliniach
Oraz zapominam, że po ziemi stąpam,
Skaczę pod obłoki jakby na sprężynach
I ich puch pod stopy opuszkami strącam,
A wiatr mnie przesiewa i w paluszkach kruszy,
Co dreszczem pieszczoty całą mnie wypełnia.
Zanim się westchnieniem w źdźbłach, listkach poruszy
Czuję jak się szczęście ponadludzkie spełnia.
Nie odchodź jutrzenko słońcem przegoniona!
Zgiełk wedrze się w życie całkiem nieproszony.
Wciąż jesteś mi płocha i niedościgniona,
A dzień pełen wrzawy zda się rozgoszczony.
Zanim się obejrzę, znów cię z oczu stracę.
Ponownie mi przyjdzie ciebie wyczekiwać.
Z nadzieją, że wreszcie znowu cię zobaczę,
Wstanę nim na wschodzie zacznie słońce świtać.
grafika pochodzi ze strony: tapeciarnia.pl
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz