Na chwilę przysiadłam, aby świat zatrzymać.
Choć ten, będąc w ruchu, mnie nie zauważył.
Nie umiał z grzeczności choć raz się powstrzymać
Od pośpiechu, w którym kompletnie się zaszył.
Siedziałam, przyglądając się mu uważnie,
A on pędził, zdając się czymś zastraszony,
Mignął mi pod nosem całkiem nierozważnie.
Był... - tak podejrzewam - potwornie spóźniony.
Zagadnęłam szeptem niby przypadkowo
Ów świat, co się kręcił wokół własnej osi,
Lecz szelest listowia połknął moje słowo,
Gdy się szumem skrzydeł ptasich w górę wznosił.
Zatem głos uniosłam, aby wiatr zagłuszyć
I uciszyć trele garścią rozsiewane
W kłos kwitnącej trawy, które słońce kruszy,
Bowiem sierpem suszy już są podcinane,
Ale wtem się echo zerwało do biegu,
Stopą uderzając o taflę strumyka,
Rozpryskując wodę na powierzchnię brzegu,
Roztrzaskując krople na gładkich kamykach.
Zamilkłam bezradna wobec głośnej ciszy,
Która się uparła, aby mi dokuczyć.
Wisielczy zaś nastrój na brwiach srogo wisi -
Daję znać w ten sposób, że się mogę wkurzyć.
"Stop!" - krzyczę, pięściami powietrze boksując
I jako niesforny smarkacz nogą tupiąc. -
"Musisz się tak kręcić, wszystko wokół psując?!
Biegniesz gdzieś w pośpiechu, płatki z kwiatów skubiąc,
I nim się obejrzę, lato mi ucieknie
A zima zaskoczy kaprysem jesiennym,
Wiosna jak pięć minut bez odczucia przemknie
I znów dzień się schowa pod wieczorem ciemnym."
Świat jednak nie przejął się mym upomnieniem.
Wirował bez przerwy oraz bez wytchnienia
Zegarów w szaleństwie dziwnym przyspieszeniem,
Które wszystko w mgnieniu oka w niebyt zmienia.
grafika pochodzi ze strony: tapeciarnia.pl
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz