czwartek, 8 czerwca 2023

POGADUCHY

Zajrzałaś śmierci do mnie przez okno

I zastukałaś w szyby paluszkiem.

Oczy twe łzami nieszczęścia mokną

I usta więdną wygięte smutkiem.


Wpuściłam ciebie do mego domu

Na świeżą kawę i pogaduchy.

Nie odmówiłabym wszak nikomu,

Którego serce cierpi z posuchy,


Więc nawet z tobą chętnie przysiadłam

Na taborecie pod parapetem.

W twoją samotność szybko się wkradłam,

Słuchając ciebie z warg mych sekretem,


A ty prawiłaś o bólu w krzyżu,

Pokazywałaś pięty spękane.

Z miską w swych dłoniach suchego ryżu

Karmiłaś usta swe rozgadane


I przepijałaś kęs łykiem wody,

Wciąż zapewniając, że nic nie trzeba,

Chociaż ci chciałam dać dla osłody

Miodu słoiczek i bochen chleba.


Kiedy pojadłaś, wytarłaś brodę,

Nagle zamilkłaś nie wiedzieć czemu.

Myślałam, że ci zrobiłam szkodę,

Lecz ku zdziwieniu memu wielkiemu


Tyś przysunęła się do mnie z krzesłem

I wyszeptałaś do mego ucha:

"Czy wiesz - pytałaś - kimże ja jestem?"

I powtórzyłaś, choć żem nie głucha.


Wtem roześmiałam się wręcz serdecznie

I poklepałam cię po ramieniu.

"Wiem! I żyć przecież nie będę wiecznie

W owym przyziemnym, ludzkim wcieleniu,


Więc - zapewniłam - bądź że spokojna.

Wiedza kim jesteś mi nie zawadza.

Jak widzisz, gościć cię jestem skłonna.

Twoja profesja mi nie przeszkadza."


"Nic się nie boisz?!" - mnie zapytałaś,

Nie ukrywając gromu zdumienia.

"Strachu się we mnie więc spodziewałaś?" -

Rzekłam, pękając wręcz z rozbawienia,


Po czym dodałam szczerze bez lęku,

Że przyjaźń z tobą mi się opłaci,

Bo nie zabierzesz mi wtedy wdzięku,

Gdy ciało moje przyjdzie ci zgasić,


A palcem zimnym skleisz powieki,

Kiedy to będę wygodnie spała,

Myśli me puścisz jak nurtem rzeki

Łódki z papieru, bym smak poznała


Czymże jest wolność, lecz ta prawdziwa! -

Bez zobowiązań, masek, limitów,

Co się z przestrzeni w wszechświat podrywa

Poza obrębem wieczorów, świtów.


Tyś w tym momencie się zadumała...

Spuściłaś głowę, patrząc pod stopy.

Kiedy milcząca z krzesełka wstałaś,

Nie miałaś gadać nawet ochoty.


W progu jedynie się zatrzymałaś.

Spojrzałaś na mnie wzruszonym wzrokiem

I wyszeptałaś: "Będę leciała.

Pora już na mnie. Zajrzę tu potem."

grafika pochodzi ze strony: tapeciarnia.pl




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz