Nie zawsze mamy wpływ na to, co się dzieje,
Co wkracza w metraże codziennego życia.
Los często jak dżoker szyderczo się śmieje,
Zabierając wszystko, co warte przeżycia.
Siedzimy na krześle tylko o trzech nogach,
Ledwo się kołysząc w rytmie równowagi.
Pod nami wciąż jęczy zmęczona podłoga.
Czuwamy, nie wiedząc czy nam zawód sprawi
I zarwie się nagle w najgorszym momencie
Jak otchłań piekielna, która ciało strawi
A duszę przeżuwać będzie jak w odwecie...
Słychać jak się dusza czadem piekła dławi,
Choć jeszcze pod nami strop się nie zawalił
I jeszcze nie skwierczy ognia wygłodzenie,
A już śmierdzi wokół jakby dom się palił,
Jakby świat przechodził powoli w zwęglenie,
Jakby kłęby dymu w siebie nas wtapiały...
Oczy wypalając oparami żaru,
Które w usta smołą wlewać się zdawały,
Nozdrza zaklejając spiekiem ów pożaru.
W uszach wręcz pęcznieje łuna gorejąca,
Co się świstem biczów w przestrzeni rozrasta...
Ciągnie się, pęcznieje niemalże bez końca
Buchający rechot zwycięskiego czarta!,
Więc... wyją płomienie zdrapujące niebo,
Zawodzą jak trupy, z których duch uchodzi.
Nie widać nikogo, nie widać niczego -
Ciemność ostrzem czerni w źrenice wszak wchodzi
I... świat się oddala, odsuwa i znika...
Nie cieszą poranki bólem przeszywane.
Żałobna muzyka śpiew ptaków przenika.
Ciało jest ze skóry żywcem obdzierane.
Chcemy się ratować, bo instynkt nas budzi!
Krzesło w nas wtopione niestety nam ciąży.
Wyciągamy rękę do na zewnątrz ludzi,
Lecz wzrok ich jak ślepców po omacku błądzi
I nikt nas nie widzi, a słysząc, doradza:
"Byśmy się nad sobą już nie użalali!;
Że to w nas wszechmocna drzemie przecież władza;
Czas byśmy się z piekła sami wygrzebali!"...
I trzaskają nagle we framugach szyby,
I szkło odłamkami wbija nam się w serce.
Na wzór wyrzuconej falą na ląd ryby
Nadzieja umiera, załamując ręce.
grafika pochodzi ze strony: tapeciarnia.pl
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz