Nadal brakuje mi miejsca na ziemi...
Wszędzie się czuję przejazdem i obca.
Kiedyż się wreszcie sytuacja zmieni?
A może będę w podróży bez końca?
Chciałabym wreszcie zbudzić się z rozkoszą,
Bo z przekonaniem, że jestem u siebie,
Że w mym ogrodzie ptaki śpiewnie głoszą
Różową rysę jasności na niebie;
Że w mym ogrodzie kroplami wilgoci
Trawa skąpana lśni jakoby srebrem,
A w niej się mniszek polny słońcem złoci
I pszczoły płoszą ciszę skrzydeł tembrem;
Że w mym ogrodzie bzem oraz jaśminem,
Kwitnącą lipą pachnie intensywnie,
Grządki się bielą kminku baldachimem,
Który się ścieli w liściastej pierzynie
Mięty pieprzowej i łodyg lubczyku,
Co pióropuszem w bazylię się wplata,
Która wychyla się zza krawężników
Schowana w cieniu przed upałem lata;
Że w mym ogrodzie jesień się rozsiada
W falbanach sukni wielokolorowej
I przy nalewce z melancholią gada
W aurze przyjemnej, mimo że deszczowej;
Że puchem śniegu jak włosem anielskim
Zima przykrywa świat, co hołd jej składa,
Na szybach mrozem koronkowe freski
Niezwykle piękne mistrzowsko rozkłada
I skrzy się cała diamentową szatą,
W koronie sopli skroń dumnie unosi,
Z naręczem ptactwa, co podobne kwiatom,
O suty karmnik ich świergotem prosi...
Byłabym częścią mojego ogrodu
I powiernikiem jego tajemnicy,
Co się poddaje w wersach memu słowu,
Które weń widzi twarz oblubienicy.
Miałabym własny kont na stałe wreszcie -
Namiastkę raju dla tęskniącej duszy,
Będącej gościem i to rzadkim w mieście,
Uciekającej od zmartwień do głuszy.
Niestety muszę się tylko pocieszać,
Do obejść w drodze przez klucz zaglądając,
Że na mnie również ów przywilej czeka,
Przed moim przyjściem kąty zamiatając,
Że kiedyś siądę w ogrodzie spokojnie
Przed klawiaturą spragnioną mych myśli
I że natchnienie wprowadzi się do mnie
Oraz marzenie, które sen ów ziści.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz