Ach... Nie po drodze mi z współczesnością,
Światem, co zda się nierzeczywistym,
Gdzie wirtualność jest realnością,
Spojrzenie w oczy ekranem szklistym,
W którym się dzieci szybko starzeją
Rzucane losem w głęboką wodę,
Młodzi zaś szydzą, z ludzi się śmieją,
Mając bezkarną w życiu swobodę;
W którym relacje są nieużytkiem,
Anonimowość stanem cierpienia,
Czymś przyzwoitym wyrazy brzydkie
I kopulacja sensem istnienia;
W którym normalnym bycie jest wstydem
Albo wrażliwym śmieszną słabością.
Ja taką wersją bycia się brzydzę.
Nie jestem zgodna z przedmiotowością
Człowieka, co jest już traktowany
Jak robot zdatny do posłuszeństwa
I politycznie programowany
Na wzór obłędu oraz szaleństwa!
Patrzę przez ramię, szukam przeszłości.
Strach mnie przeraża, że będzie gorzej.
Mrok chmur gradowych w teraźniejszości
Ściga złowieszczo myślącą głowę.
Czas pachnie trupem w podmokłych bagnach.
Kult ciała oczy duszy wypala.
Człowiek to niby istota stadna,
A dziś samotność ten fakt obala.
Depresja sierpem zbiera swe żniwo
I samobójstwo rękaw podciąga,
Więc statystyki rosną, o dziwo!,
A nikt uwagi z listy nie żąda,
Bo (stalinowską myślą tłumacząc)
Śmierć wielu osób to tylko cyfry -
Ważne! - w tych liczbach, co nic nie znaczą -
By nie zawracać już kijem Wisły!,
I obojętnie w sprawach codziennych
Odnaleźć własne miejsce na Ziemi,
Wierząc, że w tłumie ów beznadziejnych
Nikt z nas nie zajmie sobą przestrzeni...
Egoizm puchnie, pycha króluje.
W czubeczek nosa ten, co wpatrzony
Pod kurtuazją chamstwo maskuje
Przez znajomości na tron wsadzony,
Więc innych za nic ma lekkim gestem
Serdecznym palcem drzwi im wskazując.
Jak długo toczyć się będzie jeszcze
Cyrk, w których ludzi małpy tresują?!
Nie dla mnie czas ten okablowania,
Odruchów niemal bezwarunkowych,
W którym się dupą prawdę zasłania,
Tworząc chaosu zaś wymiar nowy.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz