Złote pola rzepaku jak masą bursztynu
Rozciągają się wokół oceanu siłą
Woń się mgiełką unosi miodowego pyłu.
Słońce zda się, że w ziemię ogniem się wtopiło.
Topolami włoskimi jezdnia odgrodzona
Przypomina most, który wisi nad polami.
Szachownica rzepaku i zbóż rozłożona
Ciągnie się niezmierzona w dal kilometrami,
A za autem się zdają trawy płynąć w biegu
Jakby sznurem domino do ruchu zmuszone,
Kiedy klocek popchnięty a stojący z brzegu
Inne kładzie wachlarzem przez siebie trącone;
I podobnie źdźbła owsa, pszenicy czy żyta
Jakby stada delfinów, co płetwą grzbietową
Prują falę, gdy ta jest ów płetwą przebita,
I kadłubem ich ciała dzielona na czworo...
Mam wrażenie, że pędzą galopem za kołem,
Co na którym mknę drogą w stronę horyzontu,
Niczym bruzdy wyraźne na zdumionym czole
Oznaczone refleksji żywym ostrzem prądów.
W dali ściana drzew stoi z liściastą koroną
I zieleni odcieniem różnym malowana.
Na niej jak miedziakami blaszki wdzięcznie dzwonią,
Gdy pędzelkiem ta wiatru bywa łaskotana.
Silnik mruczy rozkosznie drażniony więc szumem
I szelestem tłumiony, co pluszcze w podmuchach.
Jadę i się zatrzymać po prostu nie umiem.
Tarcie opon mi wpada nutami do ucha
I zachęca, by trzymać się danej prędkości,
Co mi taśmą filmową widoki przesuwa,
Upijając mą duszę stanem przyjemności,
W którym ciało wręcz rozkosz nieziemską odczuwa.
grafika pochodzi ze strony: tapeciarnia.pl
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz