Skapują z zegara sekundy… minuty…
Ostrza wskazówek odcinają kupony.
Na stopach zdarte i podniszczone buty,
A kark nad ziemią zastyga pochylony
I głowa swe myśli pruje siwym włosem,
Co w palcach wiatru w przestrzenie jest
niesiony,
I usta wciąż szepczą bezimiennym głosem,
Który w gałęziach zdaje się stłumiony.
Wszystko się może okazać czymś straconym
I bezpowrotnie pożegnanym wbrew woli.
Czas płynie bowiem nurtem nieuproszonym,
Więc… czy dlatego przemijanie tak boli?!...
Spłakane drzewa skronie wiankiem splatają
Barwami wzruszeń, co skapują z gałęzi.
Konary pod ciężarem się uginają
Życia, co spłoszone gdzieś w nieznane pędzi,
Lecz… czy warto przez ramię spoglądać w oczy
Temu, kim byliśmy ledwo jeszcze wczoraj?
Przeszłość przecież niczym dziś nas nie
zaskoczy,
A może jedynie ofiarować morał.
Nie mów zatem: „Koniec!... i nic już nie
będzie…
Co najlepsze bowiem już się wydarzyło.”
Nadzieja echem głosi jutra orędzie,
Że może być jak jeszcze ci się nie śniło.
Cenić należy zdobyte doświadczenia,
Lecz nie tęsknić za tym, co dawno minione.
Póki życie w twej piersi, walcz o marzenia,
Które mogą być jeszcze przez los spełnione.
Nic nie traci, kto patrzy w słońce wschodzące,
Nie odrzuca szansy na szczęście odmienne,
Bo z najmniejszych drobiazgów napływające,
Świadomie przeżywane – w treści znamienne.
Trzeba tylko pokochać szron włosów, zmarszczki,
Uznać przyjacielem, co ciału doskwiera,
Przeszłość z sentymentem poukładać w ramki
I wierzyć, że przed nami lepsze się otwiera.
Kiedyś się tym było, kim młodość kazała,
Narzucała codzienność wymaganiami.
Dziś, kiedy już przeszła ta lawina cała
Zrzucająca się na nas obowiązkami,
Możemy się stać wreszcie kim my pragniemy
A z kogo okradało nas społeczeństwo.
Najlepszym jest skarbem bowiem, że żyjemy,
Choć brzmi to jak obłęd, albo jak szaleństwo.
To jeszcze nie jest koniec!, i wszystko wciąż trwa
A najlepsze nas jeszcze może zaskoczyć.
Miejmy w nosie, że czas jak szalony gdzieś gna,
Oby tylko szczęścia przez dzień nie przeoczyć.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz