Spoglądam w lustro, mówiąc: „Witam panią!
Wspaniale dzisiaj, paniusia, wygląda.”
Grzebieniem czeszę włosów siwe siano.
Usta maluję, co na wzór wielbłąda
Zdają się zmarszczką na brodę opadać,
Ale mam w nosie, jak warga wygląda –
Ważne, że mogę nią swobodnie gadać
I że się w słowach nie ślini, nie pląta.
Kredką zakreślam łuk brwiowy nad okiem,
Bo z czoła dawno brwi mi wypłowiały,
A że nie władam już sokolim wzrokiem,
Krzywe łamańce nad rzęsą powstały,
Lecz!... Czy w wyglądzie widoczna ogłada?!
Staruszce dziwnie wyglądać wypada!
Zatem zakładam bluzkę z żabotami,
Spódnicę w kratę i pończochy w paski.
Ubiór podkreślam w uszach kolczykami,
Co wyglądają jak głodne żyrafki.
Pierścionki zdobią palce wykrzywione,
Których paznokcie lakierem się błyszczą
Jakoby krople krwi młodej czerwone,
I na nadgarstkach bransolety iskrzą.
Wciskam na stopy wełniane skarpety,
Aby gumowce pięt nie obcierały,
A że haluksy urosły, niestety,
To będę miała dyskomfort niemały,
Lecz!... czy ktokolwiek strój babci obgada?!
Staruszce nosić, co zechce, wypada!
Wychodzę w miasto, podskakując zwinnie.
W kałuże wchodzę zamaszystym krokiem.
Cieszę się deszczem obłędnie, dziecinnie
I każdym wokół bezcennym widokiem,
Bo nie wiadomo, kiedy czas przeminie
I mi odbierze namiastkę radości,
Która swobodnie w wolnym dniu mi płynie.
Tańcem po trawie prostuję me kości
I nie dbam o to, że ktoś się przygląda
Jakby wariatce leków pozbawionej,
Co w alzheimerze widzi Jamesa Bonda.
Ja na to wszystko mam wszak wywalone.
Kto powie głośno, że mój mózg to zdrada,
Skoro staruszce poszaleć wypada?!
Nie muszę walczyć o prestiż, opinię.
Emerytury już się dorobiłam.
Nikim nie gardzę, nikogo nie winię,
Choć niejednego na głos obmówiłam,
Wypowiadając, co myślę i czuję,
Kiedy ktoś ze mnie wrednie się wyśmiewa.
Niczego nigdy sobie nie żałuję,
Choć z państwowego mi się nie przelewa,
I dzięki temu nic mnie nie zadręcza,
Z niczym nie muszę zmagać się pół nocy.
Nie dbam czy będę szczuplejsza, czy tęższa.
Prędzej się grabarz talią mą zaskoczy,
Być, kiedy stoi kobiecina naga,
Grubą lub chudą staruszce wypada!
Podjęłam wyzwań kilka z wielką pasją,
Których nie mogłam w młodości osiągnąć,
Gdyż świat się rządził własną tylko racją
I mnie próbował pochłonąć, i wciągnąć
W role przyziemne, pracą obarczone,
Co doba cała pomieścić nie mogła.
Minęło życie młodością wodzone –
Teraz się wolność w mą stronę ogląda,
Więc robię wszystko, czego dusza pragnie.
Podjęłam studia w swym jesiennym wieku.
Kaprysy wszelkie traktuję poważnie.
Jestem przeciwna twierdzeniom, człowieku,
Że takie życie to żart i żenada.
Staruszce wszystko przed śmiercią wypada!
grafika pochodzi ze strony: tapeciarnia.pl
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz