wtorek, 30 listopada 2021

JESIEŃ W ROZPACZY

Stukot galopujących kopyt

Przecina niebo tumanem chmur.

Słychać wiatru spłoszony skowyt,

Za którym pędzi obłoków sznur.

Kurz się szarością kłębi i pieni

Jak duch, co zda się z martwych powstawać.

Niebo w koszyku krętych korzeni

Chyba przywykło że się poddawać

Naturze, co rozkapryszona

Raz się uśmiecha, raz znowu łka.

Czym to do tego przymuszona,

Że w swej zmienności uparcie trwa?

Dyliżans kołem wtem cisnął w ziemię,

Aż się pod siłą drzewa ugięły.

Liście skosiły koła promienie.

Gałęzie nagie bunt szumem wszczęły,

A pojazd konny kałużę zbił,

Więc rozprysnęła się kaskadą.

Wiatr się w strumieniach jej wody wił

Niczym zraniony czyjąś zdradą.

Zleciał z błękitów wodospad żalu

Jakoby empatii potwierdzenie.

Plusk przezroczystego z chmur koralu

Leciał z łoskotem płatków na ziemię

I ni to deszczem, ni śniegiem był

Podmuchem siany na wsze strony.

Dźwięczał jak milion tłuczonych szyb

Brokatem w górze rozproszony...

A ja w tych strugach spacerująca

Rozkoszy dziwnej w sercu doświadczam.

Mogę tak chodzić w plusze bez końca -

Szczęście nad szczęściem sobie przywłaszczam.

grafika pochodzi ze strony: tapeciarnia.pl




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz