poniedziałek, 8 listopada 2021

JESIENNE SŁOŃCE

Co za młodzieniec z dębów się wychyla

O złotych włosach w kapturze czerwieni?

Wstydliwość lekka czyni zeń motyla.

Chabrowym niebem oko mu się mieni.

 

Czy wypatruje kochanki z ukrycia,

Nie chcąc widocznym być dla wścibskich gości?

Szarym spojrzeniem błądzi nie od dzisiaj

Jakby swe serce stracił dla miłości.

 

Czy będzie płakać, że nagle posmutniał?

Tak mu goryczą źrenice wezbrały.

Twarz swą zasłonił falbanami płótna,

Które z mankietów żabotem wisiały.

 

W kołnierzu schował wyblakłe swe lica.

Płaszczem wyczesał trawy posiwiałe.

Idzie posępny i sobą zachwyca –

Swoim spojrzeniem, co zda się zuchwałe.

 

Ślady stóp jego srebrzą się brokatem,

Cień zaś za sobą ciągnie rdzawe liście,

Z których się zdaje zaparzać herbatę

Mieszaną w kubku ruchem zamaszyście.

 

Przysiadł na ławce i patrzy w dal siną,

I tęsknym wzrokiem za kimś ciągle wodzi.

Z oczu samotnych łzy mżawkami płyną,

Choć młodzieńcowi płakać się nie godzi,

 

A przecież miesiąc, dwa – zaledwie wczoraj

Był promienisty, szastający złotem.

Czemu nastała przygnębienia pora?

Czyżby utracił do życia ochotę?

 

Czyżby z powodu straconej miłości

Młodzieniec pobladł, zmizerniał strapiony?

Idzie i gubi resztki swej radości.

Nad ziemią liści klęczy pochylony

 

I palce wątłe zaciska w gałęziach

Jakby mu dusza w cierpieniach konała.

W nagich konarach przypomina więźnia,

Którego wolność kluczem odleciała

 

Ptaków, co niebo lamentem rozcięły

Szarfą z napisem w tonie pożegnania…

Tony żałobne, widać, go przejęły.

Nie radzi sobie z ciężarem rozstania,

 

Więc tak się snuje jakby niepotrzebny,

W drzewach zastygnie niczym rozmarzony,

Na trawach spocznie zmęczony i senny,

I błądzi ciągle czymś bardzo zmartwiony.

 

Drogi młodzieńcze, o jaśniutkich włosach,

Chabrowych oczach i promiennej twarzy,

Wytrzyj chusteczką żal cieknący z nosa.

Jeszcze się wiele dzięki tobie zdarzy,

 

Jeszcze zapłonie niebo złotą łuną,

Ziemia ci pocznie potomstwo dorodne

A wiatr do marszu szarpnie skoczną struną

I będziesz stawiał swe kroki swobodne

 

Wśród fal zieleni spienionych kwiatami,

Wśród pióropuszów szeleszczących liści.

Będziesz się topił złota kaskadami…

Niech ci się teraz coś dobrego przyśni.

grafika pochodzi ze strony: tapeciarnia.pl



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz