Złotym się światłem ziemia rozpromienia,
Zatem nadziei budzi się jutrzenka.
Być może dzisiaj na lepsze się zmienia
I los mnie będzie przenosił na rękach.
Ja będę siedzieć w koszu jego ramion
W białej sukience, z wiankiem kwiatów polnych
Na kapeluszu słomą prasowaną
Utkanym jako warkoczem ozdobnym,
A we zdobinę z kwiatów utworzoną
Upięcie zrobię z pióra z kałamarza.
Będę wirować z głową mą szaloną
W obłokach, co się wszak nierzadko zdarza.
Zapiszę kilka myśli w szybkim locie,
Później w przyziemnych obowiązkach zniknę
Przy przyjemnościach oraz przy robocie
I w roli żony, i matki zakwitnę.
Ogarnę w domu, obiad przygotuję,
Zamienię kilka słów z przyjaciółkami
I w wolnej chwili przy kawie zbastuję,
By się zapoznać z mymi pomysłami,
A wieczorową porą przed zaśnięciem
Spojrzę za siebie, by sumienie ruszyć,
I zmrużę oczy ze szczerym przejęciem,
Ażeby zajrzeć w głąb milczącej duszy,
Aby, gdy ranek będzie mi prezentem,
Rozpocząć życie na nowo i lepsze,
I by, choć nie wiem, co jest za zakrętem,
Robić jak każe sumienie i serce.
grafika pochodzi ze strony: tapeciarnia.pl
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz