Wokół jest lato, a we mnie żurawie
Kluczem się wznoszą ponad horyzonty,
Już pajęczyna osiadła na trawie
Łapie w swe sieci wiatru szare prądy
I gęsi lament echem się rozsiewa
W błękitnym oku na skrzydłach rozpięty,
I liśćmi wokół płaczą smutne drzewa,
Deszcz błądzi z żalem jakby był przeklęty.
Wokół jest lato, a mnie pachnie jesień
A po niej zima mrozem w nos mnie szczypie,
Powietrze igieł zapach w przestrzeń niesie,
Źrenicą bladą zza chmur mrocznych łypie
I pachnie kawą z nutką cynamonu,
Piernikiem w lukrze i struclą makową…
Czuję ten nastrój strojonego domu
Aż me dzieciństwo wskrzesza się nad głową.
Tak czas ucieka i niepostrzeżenie
Kalendarzami pod nogi się ścieli.
Jeszcze jest lato, lecz w jedno westchnienie
Świat się utopi w śnieżnobiałej bieli
I ta świadomość wciąż we mnie dojrzewa,
Pozwala cieszyć się banałem życia,
Dlatego kipi ta we mnie potrzeba,
Ażeby szukać, co jest do odkrycia.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz