poniedziałek, 28 czerwca 2021

MOJE SŁOŃCE...

Moje słońce jeszcze nie wzeszło

I nie przedarło się przez zachmurzenie,

Bo wzbić się w niebo jest mu ciężko

Jakby trzymały je w ziemi korzenie

 

I jakby ludzie za liny promieni

Przy horyzoncie je trzymali,

Więc niby świeci, a ledwo się mieni

Złocistą łuną w sinej dali.

 

Zza progu wschodu się wychyla,

Ale nieśmiało i niczym zlęknione.

Purpura lśniąca się rozmyła…

Czyżby me słońce było poranione?...

 

Wiatr wibracjami fale blasku ruszył.

Jasność się nagle rozogniła.

Lecz się nie może wyrwać z ciemnej głuszy

I znów się tylko licho tliła.

 

Podeszli ludzie z dobrym sercem

I się zaparli dłońmi na mym słońcu,

Pchają je w górę siły gestem,

Aby oderwać je od ziemi w końcu.

 

I słońce drgnęło nagle w swych posadach,

Korzenie trzeszczą bezsilnością.

W tych dobrych ludziach wdzięczny duch pokłada

Nadzieję, która jest radością.

 

Może więc słońce me się wzbije

I na błękicie jakoby skowronek

Szczęścia przed światem nie ukryje

I z pasją zacznie oraz skończy dzionek.

 

Wschód mego słońca jeszcze nie nastąpił.

Kurtynę ciągną dobrzy ludzie.

Jeszcze me słońce światła swego skąpi,

Lecz kiedyś ujrzę jego buzię,

 

Co się w południe rozpromieni,

Zaleje szczęściem uskrzydloną duszę.

Może się w życiu moim zmieni

I wtedy siebie jak latawiec puszczę,

 

By dotknąć tego, co w sercu goreje,

By deszczem uczuć się roztopić,

Odsłonić światu, co się we mnie dnieje,

Zanim mój zachód nie nastąpi.

grafika pochodzi ze strony: tapeciarnia.pl



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz