czwartek, 24 czerwca 2021

TANGO

Wiatr porywa dotykiem drżenie mojej skóry

Jakby lekko wzburzony, posępnie ponury.

Wpłynął na mnie podmuchem szalenie gwałtownym

I do siebie na co dzień zda się niepodobnym.

 

Mnie opłynął i chlusnął w korony liściaste,

Szarpnął nimi, jak sztormem, jakby były ciasne,

Napompował i falą rozprysnął szelestem!...

Był jak morze, co skały przesuwa tym gestem.

 

Eksplodował!... i tupnął gałęzi obcasem.

Szumiał szumem i pęczniał pomruków hałasem…

Wtem!... zastygnął, padając na kolana sennie

Jakby nagle przepraszał, że wiał niepotrzebnie…

 

Wstał i spojrzał w me oczy przenikliwym wzrokiem.

Podszedł do mnie, jak kocur, bezszelestnym krokiem,

Objął w tali swą dłonią, lejąc orzeźwienie –

Na me ciało rozgrzane słodkie ochłodzenie

 

Mocnym pasem podmuchu wtopił mnie w swe ciało,

Aż mi serce radością przedziwną gorało,

Po czym ust swoich szeptem ukoił me zmysły

I poczułam jak słowa rosą się rozprysły

 

Strużką wody spływając na skórze płonącej

I w ramionach podmuchów jak lód topniejącej,

I poczułam we włosach palce niespokojne,

Pieszczot bardzo spragnione, do miłości skłonne…

 

Więc przymknęłam powieki, oczy zamykając,

Głowę w tył odchyliłam, wiatru się poddając

I już miałam dryfować w przestrzeni błękitnej,

Ciało w toni zanurzyć wody przezroczystej,

 

Gdy się nagle wiatr zerwał, robiąc piruety!

Mnie porzucił i w trawy popłynął, niestety.

Tupnął nogą i, pióra prężnie rozkładając,

Wzbił się w niebo i tańczył, pod słońcem fruwając.

grafika pochodzi ze strony: tapeciarnia.pl




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz