poniedziałek, 31 maja 2021

MOJE ŻYCIE

Wstąpiło z drogi życie me zmęczone,

Trzymając w dłoniach podręczne bagaże,

Siwiutkim włosem lekko oprószone…

Bało się chyba, że się go przerażę,

 

Bo oko płowe jakby wygasało,

Czoło falbaną myślenia podpięte,

Ręce więdnące w kieszeniach trzymało

I było smutne, chociaż! uśmiechnięte.

 

W progu swe buty zniszczone odpięło,

Płaszcz zawiesiło na kołku we ścianie,

Siadając, z bólem me życie stęknęło:

„Jakże mnie w krzyżu coraz mocniej łamie”.

 

Kosz postawiłam z pieczywem świeżutkim,

Słoiki dżemu i miodu otwarte,

Ser, masło, które ręcznikiem czyściutkim

Przykryte były, spróbowania warte,

 

Obok kiełbasy pęta, boczku plastry,

Herbatę słodką od soku z maliny,

Drożdżowe ciasto jako wypiek własny

I w majonezie krojone jarzyny.

 

Później usiadłam przy stole z mym życiem.

Patrzyłam na nie, gdy się posilało.

Skreśliłam wersów tych kilka w zeszycie

I poprosiłam, by życie zostało.

 

Tak życie ze mną pod dachem dojrzewa

W słotnej jesieni babim latem płynie,

Patrzy z miłością na bezwstydne drzewa

I trwa wciąż obok prosto, a szczęśliwie.

grafika pochodzi ze strony: tapeciarnia.pl



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz