wtorek, 11 maja 2021

ROZMOWA POD BZAMI

Nie pragnę wiele mój Panie

Prócz chleba i szklanki mleka.

To, jak jest, niechaj zostanie,

Choć czas w szaleństwie ucieka.

Wystarczy mi dach nad głową,

Spokój dla duszy natchnionej,

Z ust Twoich mądrości Słowo

I wino miłości ochrzczonej.

Siedzę pod bzu zadaszeniem

U boku Maryi Panny.

Spoglądam w niebo z milczeniem,

Na którym szaleje halny,

Trzody obłoków przesuwa

Pod laską pasterską słońca,

Które zza chmur złotem mruga…

Nie widzę pastwisk tych końca.

Nie pragnę wiele mój Panie

Prócz ciszy, ludzi z Twym światłem.

Co pragniesz, niech mi się stanie.

Co mogę, przemija z wiatrem.

Tyś przecież Prawdą i Drogą.

Tyś przecież Panie jest Życiem.

Niewiele nogi już mogą,

Gdy ciało więdnie w przekwicie,

Lecz dusza skrzydła rozchyla,

Gdy siebie w Tobie znajduje

I jakby na wzór motyla

Pod prąd ku Niebu dryfuje,

Dlatego wspieraj mnie Panie,

Bym gdzieś się nie zatraciła,

Bym, gdy bzu spadnie ubranie,

W Tobie mój Panie wciąż żyła.

Niewiele więc potrzebuję,

Bo tu i teraz przemija.

W Ciebie się Boże wpatruję,

Abym nie była niczyja.

Z koroną myśli na głowie,

Z nadzieją w sercu płonącą,

Nim wiara Prawdy się dowie,

Chcę być miłością płonącą.

Niewiele więc potrzebuję –

Tak mi się Panie wydaje.

Wierną być Tobie próbuję,

Choć się nie zawsze udaje.

Upadam, lecz znowu wstaję,

By iść Twoimi śladami.

Czasem, gdy rady nie daję,

Zalewam się Panie łzami,

Ale po pięciu minutach,

Otrząsam się z przygnębienia

I idę w koślawych butach

Ku Tobie, bo do zbawienia.

grafika pochodzi ze strony: tapeciarnia.pl



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz