wtorek, 18 maja 2021

POWOŁANIE

Jagusia piękną panną była w okolicy.

Nie było że ładniejszej w powiecie dziewicy.

Włosy miała, jak wełna, grubego warkocza;

Piwne słońce w promiennych i ogromnych oczach;

Rzęs obrąbek jak igły z sosnowego boru;

Usta niczym pąk róży krwistego koloru;

Pierś jedwabną, dorodną jak dwie poduszeczki

Zasłonięte niteczką białej koroneczki;

Kibić giętką i zgrabną na osy figurę;

Na policzkach mak polny nakładany piórem.

Śliczna była Jagusia. Miała powodzenie,

Ale do kawalerów wielkie zniechęcenie,

Bo choć każdy o rękę jej się bardzo starał

I się wszystkim ochotnie, i z ambicją parał

Byle tylko jej względy zdobyć oraz serce –

Trudził się ponad siły oraz ćwiczył wielce,

Ażeby mu niczego palcem nie wytknęła

I innego za męża by sobie nie wzięła.

Mimo tego Jagusia wiecznie wybrzydzała,

Bo rycerza na koniu w koronie by chciała.

Ten koślawy, ten krótki, tamten za szeroki,

Ten ma włosy za jasne, a tamten ma loki,

Ten zbyt mądry, ten głupi, a tamten zbyt prosty…

Każdy chłopak w powiecie jak kłujące osty.

Wszyscy zatem mężczyźni przed ołtarz pobiegli.

Leżąc krzyżem, wołali: „Jacy że są biedni!...”

Pan Bóg głosu wysłuchał, przed Jagusią stanął

I powiada: „Wybieraj!, boś bardzo kochaną.

Każdy pragnie być z tobą, założyć rodzinę.

Wybierz zatem któregoś i zmień ust swych minę.

Oj, niejedna by chciała mieć to powodzenie

I wyboru mądrego w życiu uczynienie.

Który ci się podoba z tego tłumu chłopa?

Popatrz! Każdy cię szczerze i oddanie kocha.

Może Józef – piekarza syn bardzo dorodny,

Do Belmondo z urody niezwykle podobny?

Może Krzyś, co ma humor niczym Woody Allen?

Miałabyś z nim wesoło, lekko i wspaniale…

Albo Jan, który śpiewa jak Julio Iglesias?

Wybierz wreszcie któregoś i panieństwem nie strasz.

Syn sołtysa na przykład z twarzą Banderasa

Lub Zdzich, w którym goreje niebanalna klasa,

Który żyje jakoby z dumą Windsorowie?

Miałabyś pewność siebie w koronie na głowie…

Wybierz wreszcie! – Bóg traci resztki cierpliwości –

Daję tobie możliwość pięknej że miłości.”

„Ja bym chciała – Jagusia cicho się odzywa,

A Bóg ucha natęża i jej nie przerywa –

Żeby był silny, mocny, mądry i przystojny

Oraz do przebaczania wszystkiego mi skłonny,

Aby czytał mi w myślach, wiedział czego pragnę,

By pracował wytrwale, lecz dłonie miał ładne,

By mnie nosił na rękach, cuda w domu czynił,

Aby nigdy ni myślą, czynem nie zawinił,

By poczucie humoru miał, wyrozumiałość,

A tu w każdym z tych chłopów jest tego za mało.”

Pan Bóg prośby wysłuchał, spojrzał na Jagusię,

Która miała we smutku pogrążoną buzię,

I w te słowa się cicho, stanowczo odzywa:

„Wiem! więc, kiedy nareszcie będziesz ty szczęśliwa.

Ty byś chciała takiego, co mnie przypomina,

Zatem w twoim zapędzie tkwi taka przyczyna,

Która ciebie wskazuje mi do powołania

Do habitu na wieki we ślubach ubrania.

Idź mi zatem, ma córko, biegiem do zakonu,

Byś smutku płci męskiej nie dała nikomu.”

Tak to mocno Jagusia w chłopach wybrzydzała,

Że to Panu na Niebie wyboru nie dała

I jak kazał, tak i też Jagusia zrobiła,

Że się przed powodzeniem w habity ukryła.

I ty panno uważaj, i ty kawalerze.

Zanim cokolwiek zrobisz, zastanów się szczerze:

Jeśli będziesz przebierać, żebyś nie wybrała

Oraz siostrą zakonną, nie żoną została;

Jeśli będziesz wymagał górnolotnym sercem,

To zostaniesz nie mężem, lecz po prostu księdzem.

Ideału w człowieku się wszak nie doszukasz.

Miłość – to akceptacji wad i zalet sztuka.

grafika pochodzi ze strony: tapeciarnia.pl



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz