środa, 12 maja 2021

ACH, TO MOJE DZIECIŃSTWO...

Ach, to moje dzieciństwo w podkolanóweczkach,

W sukience z wisienkami pod kratką kołnierza,

W czerwonych na paseczek z kwiatkiem sandałeczkach

Skocznym krokiem ścieżyny i drogi przemierza.

 

Ach, to moje dzieciństwo w kolejce po lody

Na ulicy Łaziennej po mszy odprawionej,

O smaku waniliowym w waflu dla ochłody

Branym z niecierpliwością z dłoni pomarszczonej

 

Przy odgłosach sierpówki gnieżdżącej w konarach,

Spod stóp która okruchy muszelek wybiera,

I przy placu kościelnym tonącym w kasztanach,

Przez które na ławeczki słońce się przedziera.

 

Ach, to moje dzieciństwo w straganach odpustu

Z pierścionkami, z lalkami i obwarzankami

Oraz z watą cukrową, z cukrem pudrem chrustu,

I z piłkami na gumce, z drewna ptaszynami

 

Pod piórami błękitów śniegiem się prószących

Z siostrą, z braćmi i z mamą, a niekiedy z tatą,

Wracające do domu krokiem tańcującym

Ulicą Kilińskiego w podwórka bogatą.

 

Ach, to moje dzieciństwo z Gosią i z Beatą,

Z Anią z drugiego piętra, z Kasią z klatki obok,

Z Marleną oraz z jej młodszą siostrą Agatą

Biegające po łące golusieńką stopą

 

Lub grające w dwa ognie, w gumę albo w klasy,

Wiszące na trzepaku do góry nogami,

Niosące w torbach, w koszach prowiantu zapasy,

By bawić się na kocach w trawie pod torami.

 

Ach, to moje dzieciństwo w drugiej ławce w szkole,

Nad którą czuwała Emilia Broel – Plater,

Ze skupieniem ambitnym na poważnym czole,

Pod którym się kłębiły pomysły pstrokate,

 

Pachnące ołówkami, kredkami, farbami,

Drukiem w książkach, co w szary papier obłożone,

Idące z pełnymi na plecach tornistrami

I mimo obowiązków pięknem otulone.

 

Ach, to moje dzieciństwo z nieszczęściami w domu,

Z dojrzałością duszy w bezbronnym jeszcze ciele

Nie zdradzające prawdy ze wstydu nikomu,

Dźwigające w swym sercu więcej niźli wiele

 

I ukryte w ramionach współcierpiącej mamy,

Dławiące się goryczą pod maską radości

Jakby trądem przez ludzi za próg wypychany

Skażony bachor – obiekt okrutnej podłości.

 

Ach, to moje dzieciństwo… Niechże je przytulę,

Trzymając na kolanach ze szczerą wdzięcznością,

Obcałuję po włosach hojnie oraz czule,

Ukoję mego serca wrażliwą miłością.

 

Ach, to moje dzieciństwo… ciągle we mnie gore,

Choć już duszy i ciało dorównało wiekiem.

Bagaże jego ciężkie, większe niźli spore…

Dzięki niemu dziś jestem prawdziwym człowiekiem.

grafika pochodzi ze strony: tapeciarnia.pl



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz