czwartek, 6 maja 2021

W DESZCZU

Otula mnie błękit niczym ramiona matki.

Skórą skóry dotykam niebieskich przestrzeni.

Wiatr ubrania odsłania jako kwiatu płatki.

Niebo w kroplach skapuje i w kroplach się mieni,

 

A wiatr krople w dłoń zbiera i ciało me zrasza,

Jakbym była w kąpieli jego niemowlęciem.

Każda kropla na skórze w strużkach się rozprasza,

A wiatr twarz mą całuje z miłością, z przejęciem…

 

Gęstą mżawką się wszechświat topi na me ciało.

Wilgoć wsiąka w pergamin mojej że nagości.

Chłonę wodę, jak gąbką, zewsząd oraz całą,

Bo nie umiem napoić duszy zachłanności.

 

Na ramieniu powiewów opadam pod wodę,

Która skleja me włosy, rzeźbiąc je na głowie.

Czuję w deszczu przyjemność, wolności swobodę.

Woda ciało opływa jakby kropli mrowie.

 

Oczy mrużę, rzęs sieci zanurzam w tej toni.

Orzeźwienie w nie wplata się ławicą kropel.

Tonę w deszczu z ufnością, bowiem wiatr mnie chroni,

Ustami z mego ciała zbierając tę rosę.

 

Idę w deszczu bez lęku z wielką przyjemnością,

Ciałem w kroplach się stając kropel mych śladami,

Topię się wodą w wodzie naga z bezwstydnością.

Spływa ze mnie, co brudne, pod mymi stopami.

grafika pochodzi ze strony: tapeciarnia.pl



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz