Mijam na drodze człowieka,
Który na chwilę przystaje.
Czy w drodze na kogoś czeka?...
Zna mnie! – tak mu się wydaje.
Wspomina więc wydarzenia,
By siebie zaprezentować.
Pamięć… chwilami olśnienia
Zaczyna nad tym pracować.
Widzę kadr scen przytaczanych,
Widzę i tego człowieka,
Lecz… mimo taśm przeglądanych
Zażyłość zda się niewielka.
Przechodzień rwie mnie na kawę,
Zachęca do pogaduszek…
Wspomnienia mam nieciekawe,
Więc mówię: „Uciekać muszę”
I czymś się z tego wymykam,
Wsuwając sprytną wymówkę,
Następnie w pośpiechu znikam.
On wciska mi wizytówkę.
Gdzie byłeś Drogi Człowieku,
Gdy Ciebie potrzebowałam?
Drwiłeś z mej duszy w uśmiechu.
Cień Twoich pleców widziałam.
Nie znałeś mnie długie lata.
Mijałeś niczym powietrze.
Teraz, gdy los Twój w dół spada,
Ma dusza Cię widzieć nie chce –
Ta, którą kiedyś wzgardziłeś,
Ta, którą podle zdeptałeś,
Dla której wrogiem mi byłeś
I której nie szanowałeś.
Ta dusza dzisiaj wzniesiona
I z kolan powstała sama,
Od Ciebie jest uwolniona,
Bo kochająca, kochana.
Dziś Ciebie nie potrzebuje
Całego w Twojej okrasie,
Bo ponad światem szybuje,
Goszczona wszak na Parnasie.
Wystarczy jej już niewiele,
Aby szczęśliwą znów była:
Atrament piór – przyjaciele
I strzała, co ją przeszyła
Drogą i Prawdą i Życiem
Na wskroś i na wieki wieków!...
Dziś dusza płonie w zachwycie,
Więc nie chce Ciebie Człowieku.
Dziś ciężkie stopy odpięła,
Zrzuciła garb filozofii,
Wróciła tam, skąd się wzięła
I już o Ciebie!... nie prosi.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz