piątek, 7 maja 2021

LAMENTACJE

Wybacz mi Panie, że usta me milczą,

Myśli bezradne załamują ręce

I tuż nad ziemią ociężałe wiszą,

Że coraz wolniej bije moje serce.

 

Gdziekolwiek noga moja nie postanie,

Tam pustką ziaje świat pełen zgnilizny.

Szukałam, szukam Cię w tym świecie Panie,

Spijając potem z życia smak trucizny.

 

Ulice puste, ścieżki zarośnięte

Wiją się wokół stóp okową węża,

A obok twarze martwe i posępne…

Coraz się bardziej tłum trupów zagęszcza.

 

Kościoły kłódką jak pasem przepięte,

Dzwonnice martwe jak grób rozgrzebany.

Czasami tylko wiatr zwiedza to miejsce

W kapturze liści za mnicha przebrany,

 

A dostojnicy Twojego Kościoła

Dyspensą grzechy na swój wózek biorą.

W duszach bez Chleba, Wina żałość woła,

Aż się żałobą marszczy śmierci czoło.

 

Wszyscy się w strachu w domach pochowali.

Brzemienne łona skrobane aborcją

Padliną pachną, którą czuć z oddali…

Odkąd morderstwo jest zbawienną opcją?!...

 

W domach rodzinnych tragedie się toczą,

A stalaktyty wisielców pod niebem

Śluzem kłopotów przeróżnych się moczą,

Bo w tym chaosie nie znalazły Ciebie.

 

Sztuka już nawet prostytucję chwali,

Brzydotą karmi człeka od kołyski.

Moralność na łeb i szyję się wali,

A w ciszy słychać demoniczne piski.

 

Diabeł już hieny swe spuścił z łańcucha,

Więc żywcem bestia pożera ofiary.

Dziecko już matki i ojca nie słucha.

Zbędnym przedmiotem zda się kto jest stary.

 

Kłamstwa spływają zewsząd wodospady,

Manipulacja wolność zniewoliła,

A chodnikami lubieżne parady

Płyną jak szamba niszczycielska siła.

 

Czas wyrwał z ludzi wszelaką wrażliwość,

Więc obojętność w nich się przebudziła.

Dziś tylko popęd jest jakoby miłość,

Bezwzględna podłość w sukces się wtopiła.

 

Każdy, kto z Tobą, tak jest traktowany

Jakby postradał zmysły w obłąkaniu.

Dłonie z różańcem blokują kajdany…

Kroki w sznurówek milkną poplątaniu.

 

W tym wszystkim trudno jest o jakieś zdanie,

Bo słowa ciążą na sercu niemocą,

Więc, że nie mówię nic, wybacz mi Panie,

Choć się przyglądam Twym stroskanym oczom

 

I wiem, że ciasno jest mi, niewygodnie,

I że w tym świecie się nie odnajduję.

Dusza Cię wielbić nie może swobodnie,

Choć ciało duszy dać szansę próbuje,

 

Lecz zdam się sobie żywcem pogrzebana,

Więc ziemia piersi bezdechem ugniata.

Milczę i patrzę na mojego Pana,

Nie będąc częścią doczesnego świata.

grafika pochodzi ze strony: tapeciarnia.pl



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz