Szlachetne szczęście, gdzieżeś się ukryło,
Że każdym rankiem człek cię poszukuje
Jakby cię nigdy na co dzień nie było?
Cóż że cię, szczęście, tak w ludziach stresuje,
Iż wolisz zaszyć się w bezpiecznej dziurze
Jako teoria nieznana praktyce.
W obecnych czasach sukcesu nie wróżę
Definiującej cię, szczęście, logice,
Bo dla każdego jesteś wszak czymś innym,
Nie stanem, ale celem do zdobycia.
Owym myśleniem zgoła dość dziecinnym
Twa perspektywa niczym nie zachwyca,
Gdyż osiągnięcie ciebie jako celu
Daje jedynie ulotną przyjemność.
Czymże więc jesteś, drogi przyjacielu?
Jakże uchwycić trzeba twą szlachetność,
Aby cię trafnie pojąć i zrozumieć,
Nie tracić czasu na bzdurne domysły?
Czy da się ciebie, drogie szczęście, umieć?
Nadzieje, by cię poznać, szczęście, prysły,
Więc się depresja szerzy zagrożeniem
A statystyki samobójstwem straszą.
Widać, że błędnym to twoim znaczeniem
Ludzie uparcie i głupio się raczą,
Bo gdy obiektem stajesz się ich planów,
Którego zdobyć w życiu nie potrafią,
Wpadają w pustkę duszy mrocznych stanów,
W przepaść rozpaczy zaślepieni skaczą,
Gdyż nie potrafią udźwignąć porażki,
Z upadku podnieść się, by znów spróbować,
Podbiwszy wartość ustalonej stawki,
Od której warto ponownie startować.
Ja ciebie, szczęście, w ten sposób nie widzę.
Interpretacja współczesna mnie razi.
Czasów obecnych pojęciem się brzydzę,
Bo ono w byciu szczęśliwą mi wadzi.
Tyś nie jest celem, lecz, szczęście, stosunkiem
Do życia, co się wbrew woli mej toczy.
Tyś jest mądrością, nie! nędznym ratunkiem
Z opałów, kiedy strach zagląda w oczy.
Tyś umiejętność akceptacji siebie -
Dumą z talentów, dla wad zrozumieniem.
To dzięki tobie, choć się tego nie wie,
Człowiek się cieszy po prostu istnieniem -
Tym, że potrafi wstać o siłach z łóżka
Czy samodzielnie herbatę zaparzyć,
Że niepotrzebna mu w decyzjach wróżka,
Że umie kochać, czynić dobro, marzyć...
Tyś tolerancją wobec i niedoli
Czy samotności, co się wprowadziła,
I wobec serca, które czasem boli,
Gdy miłość owe bezczelnie zdradziła.
Tyś jest zdolnością do patrzenia w przyszłość
Przez pryzmat trudów z naiwną radością,
Z wiarą, że lepszą będzie rzeczywistość,
Która dziś razi swą brzydką nagością.
Twym zaprzeczeniem, o szczęście szlachetne!,
Jest wyrzeczenie się istnienia duszy,
Co w konsekwencji bywa niebezpieczne.
Dbałość o ciało bowiem nie zagłuszy
Tego, co czyni człowieka człowiekiem,
Co nazywane bywa w nim sumieniem,
Co ma potrzeby znacznie większe z wiekiem,
Co od przyziemnych spraw jest uwolnieniem.
Takim cię, szczęście, na co dzień postrzegam,
Każdą porażkę i sukces szanując,
Dzięki to którym, mądrzejąc, dojrzewam,
Ciebie, o szczęście, wdzięcznie celebrując.
grafika pochodzi ze strony: tapeciarnia.pl
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz