Wolności nie ma - przykre to stwierdzenie.
Wolność po prostu wcale nie istnieje.
Jest nią jedynie snów wyobrażenie,
Nie tego, co się rzeczywiście dzieje.
Z której by strony nie przyjrzał się człowiek
Życiu na co dzień jak pod mikroskopem,
Wtem się spostrzeże i o fakcie dowie,
Że bycie wolnym jest tylko kłopotem,
Bowiem codzienność ograniczeń pełna
Stawia na drodze przed nim barykady
Jak urzędniczka bezwstydnie bezczelna,
Ceniąca prawa bezduszne zasady.
Sieć zobowiązań i państwowych roszczeń,
Nakazów oraz zakazów bezwzględnych
Czy niedogodny system bez uproszczeń
Strat wobec zysków zazwyczaj mizernych
Świszczą nad głową przymusem jak batem,
Więc człowiek ciągnie ten swój wóz w zaprzęgu,
Ciesząc się każdym, najmniejszym rabatem,
Który dostrzega w ręki swej zasięgu,
I biegnie za nim niczym zniewolony,
By w społeczeństwie jakoś się odnaleźć.
Wraca do domu gonitwą zmęczony,
Żeby odpocząć, aby nie oszaleć,
Lecz na kanapie, zasiadłszy, wariuje,
Bo myśli krążą zmartwień nieodpartych
A w nich świat jakby w obłędzie wiruje
I się obnaża jako nic nie warty.
Dusza w człowieku krzyczy zniewolona,
Ciało narzeka na nią niestrudzenie:
Ona skrzydłami będąc otulona
Jak łańcuchami przeżywa cierpienie,
Bo by pragnęła poczuć wiatr w swych piórach,
Przestrzeń na wskroś ją wręcz przepływającą,
By się rozproszyć pod błękitem w chmurach
I czuć swobodę wszelki stan kojącą -
Tymczasem ciało uciech przyziemności
Szuka uparcie, choć ich nie znajduje,
Kuszone smakiem złudnych przyjemności
Swym zaślepieniem duszę zaniedbuje.
I dosyć, że się dogadać nie mogą -
Dusza i ciało odwiecznie skłócone -
Człowiek przeprawę z nimi mając srogą,
Wpada w relacje z ludźmi utrudnione
Różnicą celów, jak również poglądów
Czy wychowaniem, doświadczeń bagażem,
Filozoficznych skłonności i prądów
Lub życia długim albo krótkim stażem.
Cywilizacja stawia wymagania,
Którym jednostka zmuszona jest sprostać.
Sumienie wielu czynności zabrania,
By z wyrzutami mógł się człowiek rozstać.
Każdy dzień zatem bywa ciężkim znojem,
Walką z własnymi niedociągnięciami,
Z obowiązkami, presją, niepokojem,
W gronie najbliższym również z osobami,
Które też mają swe oczekiwania
Jakie bywają na nas wymuszane.
W tym kołowrocie podporządkowania
Chce zrzucić z ramion człek, co narzucane,
Dlatego w chwili tęsknoty za sobą -
Za tym, kto leży pod gruzem wyrzeczeń,
Kto się do przodu czołga życia drogą
Pełną zakłamań, żądań i zaprzeczeń -
Marzy człeczyna o swym uwolnieniu,
Które obrożę z szyi jego zdejmie,
O całkowitym się oswobodzeniu!
Marzy człeczyna, ale... nadaremnie,
Bo w doczesności nie ma przywileju
Wolności, która wciąż budzi nadzieje.
Zdaje się człowiek ów najeść szaleju
I los okrutny w głos się z niego śmieje,
Gdy ten o sobie prawi jak o wolnym,
Na karku jarzmo zobowiązań mając,
Czując na co dzień wciąż się niespokojnym,
W lęku o jutro z trudem zasypiając.
Nie ma wolności! - Któż temu zaprzeczy?
Żaden z żyjących jej nie zasmakował
A przywiązany do przyziemnych rzeczy
W marzeniach tylko jej cień celebrował,
Gdyż wolność tego jest wyobrażeniem,
Czego nie znajdzie człek w rzeczywistości,
Co dla strudzonych bywa ukojeniem
W momentach gorzkich codziennej przykrości.
Niemożliwością jest się z tym pogodzić,
Więc rośnie w człeku apetyt chciwości,
Co nie przestaje każdego z nas zwodzić,
Że w posiadaniu jest magia wolności.
Z tego powodu każdy się zatraca,
Gromadząc więcej oraz coraz więcej,
I choć pozornie człowiek się wzbogaca,
To wciąż żebraczo wyciąga swe ręce,
Bo straszna pustka, która ssie go głodem,
Jak niewolnika zmusza go do pracy
I go pożera ów złudzeń sposobem,
I go wolnością w wysiłku nie raczy,
Bowiem tej nie ma, co potwornie boli
Jakoby ranę świeżą krwią skroploną
Zasypał grubo hojną garścią soli,
Aby w ten sposób choć ją odkażono.
grafika pochodzi ze strony: tapeciarnia.pl
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz