Pan wybaczy - nie jestem żadną aktywistką!
Taka funkcja mnie wcale nie interesuje.
Mogę robić, mój panie, w życiu niemal wszystko,
Ale to, co mnie cieszy i co mnie kształtuje.
Etykietką nie będę byle jakich akcji.
Twarz, co stoi przed panem, nie jest wszak na sprzedaż.
Nie masz, pan, w tym temacie absolutnie racji!
Takiej kwoty nie wyjmiesz i mi w łapę nie dasz,
Bo ja pieniądz szanuję, ale bez przesady.
Żaden banknot wartości mojej nie przebije!
Twardy kark mają moje moralne zasady.
Według woli sumienia, drogi panie, żyję.
Pan mnie z prawa wyboru w tej chwili okrada,
Szantażami wyłudza zgodę farbowaną!
Szczwany lis się w postępach niecnych pana skrada,
Więc ja panu w pysk daję, bo nie jestem damą.
Ja mam portki na biodrach i pięść jak z żelaza,
Język niczym miecz w ostrzu, ale obosieczny.
Czasem w stół mi się walnąć z impetem przydarza,
Kiedy duch mój się zrywa do boju waleczny.
Niechże pana nie zwiodą postury pozory,
Delikatność kobiety niefiligranowej.
Kiedy trzeba spieprzają przede mną upiory.
Boks uprawiam na co dzień nie! wagi piórkowej,
Bo nie lubię głupoty oraz zakłamania,
Prostytucji biznesu brzydzę się okropnie.
Uważa pan, iż żaden gracz kart nie odsłania
I do póki nie wygra, dopóty nie spocznie?
Ależ mnie pan rozbawił! - przyznam, że wybornie.
Życie bowiem traktuję poważniej niż poker.
Wolę je celebrować nawet i samotnie,
Byleby się nie dosiadł z Batmana pan Joker.
To co, że przestarzałym hołduję wartościom?
Pielęgnacja tradycji nie jest złym nawykiem,
A - zapewniam, że dla mnie - szczerą przyjemnością,
Bo ja jestem z krwi, kości - wyznam - romantykiem
I się tego nie wstydzę - przeciwnie, mój panie.
Człowiek nie jest pawianem, lecz wyższą istotą.
Co szczęśliwą nie będzie, kiedy jeść dostanie,
Celebrować zaś zacznie z ogromną ochotą
To, co nie ciału bliższe jakoby koszula,
A co ducha uskrzydla, nad przyziemność wznosi.
Mina pana, niestety, debilnie ponura
Z niepojęciem tematu strasznie się obnosi.
Jakby panu wyłuskać, co niezrozumiałe
Dla takiego, jak pan jest, prostego stworzenia?...
To, co powiem - być może - wyda się zuchwałe:
Nie dostrzegam wszak szansy nas porozumienia.
Pan o zyskach, odsetkach, procentach wciąż prawi,
Kalkuluje i mnoży w cyfrach możliwości.
Mam wrażenie, że pan się całkiem dobrze bawi,
Ale mnie na wywody pana szarpią mdłości.
Pan się sprzeda za garstkę nędznego bilonu
I na myśl o gotówce zaciera pan ręce,
Grosza nie podaruje pan nigdy nikomu,
Bo by pękło z rozpaczy pana twarde serce.
Cóż powiedzieć wypada w tej chwili, mój panie,
By się z panem pożegnać, choć z namiastką klasy?
Skoro ludzi ocenia pan przez ich ubranie,
Argumentem szastając, że są takie czasy,
To - z naciskiem zaznaczam - nam jest nie po drodze.
Tacy jak pan mnie nudzą i męczą niezmiernie.
Nie jest mi przykro - przyznam. Z radością odchodzę.
Widzę, że poświeciłam panu czas daremnie.
Niech się pan nie wysila, mnie nie odprowadza.
Samodzielność, mój panie, doceniam szalenie.
Pan jedynie prostactwem mi swoim zawadza.
Żegnam pana!, i zdania własnego nie zmienię,
Bo nie jestem na sprzedaż, o czym już wspomniałam,
Czego pan nie rozumie, siebie wychwalając.
Nie jest mi nawet miło, że pana poznałam,
I nie zmieni pan tego, nisko się kłaniając.
Taka jestem! - nic panu na to nie poradzę.
Nie zamierzam się zmieniać, by pana ucieszyć.
Jedną rzecz panu szczerze i bezwstydnie zdradzę:
Pan powinien, jak człowiek, znacznie wyżej mierzyć.
grafika pochodzi ze strony: tapeciarnia.pl
I tyle w tym temacie.
OdpowiedzUsuńPełna zgoda.
Pozdrawiam cieplutko Małgosiu końcem letniego słonka😘
Nie! inaczej. :)
UsuńDziękuję i pozdrawiam również bardzo serdecznie :*