czwartek, 21 września 2023

PRZEBUDZENIE

Jasność na niebie światłami kiełkuje,

Z czerni rozlanej ledwo się wychyla.

Nad nią chmur szarych mgła gęsta wędruje

Na wzór nocnego wabiona motyla


A iskry wiszą srebrzystym odblaskiem

Jakby się księżyc w jeziorze przeglądał.

Niebo nie pęka jako lód rys brzaskiem.

Horyzont - zda się - w ciemności poplątał.


Szpaler latarni ulice odsłania,

Złota odcieniem spływając na jezdnię

I gęste mroki na boki przegania,

Strugami światła polerując bieżnię,


Co chodnikami ciągnie się w nieznane

Pod zadaszeniem drzew w bezruchu śpiących,

Których gałęzie ciszą kołysane

Zdają się sitem dźwięków przejmujących.


Cienie próbują się spod pni wydostać.

Palcami kęp się traw płowych trzymając,

Temu zadaniu starają się sprostać,

Ciągnąc się, dłużąc i w przód się czołgając,


A krukowate zeń w głos drwią i szydzą.

Echo w dal niesie ich śmiechy złośliwe,

Lecz te kultury braku się nie wstydzą

I nadal prawią uwagi kąśliwe.


Wilgoć poranka z ukrycia wypełza

Jakby hałasem owym przerażona

I, się wślizgując zwinnym sprytem węża

W rosę na ziemi, jest zauważona.


Wtem!... nieba jasność z kiełków wystrzeliła

Powojem światła wschodzącego słońca

I świat drzemiący świtem rozjaśniła

Jak reflektorów smuga wszechwidząca.


I nagle drzewa liśćmi poruszyły

Jak pies, co z deszczu sierść swą otrzepuje,

Konary wiatrem zbudzonym spowiły.

Dzień ze wskazówek cykaniem skapuje.

grafika pochodzi ze strony: tapeciarnia.pl




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz