Ja nie mam czasu, proszę pana,
Na banialuki oraz bzdury.
Jestem po prostu nieprzygotowana,
Więc zanim słońce rzuci cień purpury
Muszę załatwić spraw od liku,
Zaplanowane poukładać
I skupić się na ostatnim guziku,
By dopiąć wszystko i móc z panem gadać.
Pan mi wybaczy roztargnienie.
Po prostu w biegu wszystko robię.
Stąd, stamtąd i zewsząd mam ponaglenie.
Jak to ogarnąć?!... – potwornie się głowię.
Zlew pełen naczyń mam do zmycia,
A już mnie z domu woła praca.
Ja nie mam na to wszak całego życia,
Więc odpoczynek mnie się nie opłaca.
Tu się odrywam od pisania,
Aby wypalić coś na sklejce,
Tam pędzę w gary lub szydełkowania…
Mam obowiązków przepełnione ręce,
A przez to w trampkach i w ubraniach
Wiatrem szarpanych, co w nieładzie.
Zegar mnie ponagla oraz pogania,
Więc biegnę dalej i krzyczę: „Na razie!”
Ja jestem żoną oraz matką,
I przyjaciółką, siostrą, córką,
Czasem artystką, a przez to wariatką,
Która we włosy ma wplecione piórko.
Co mnie pan szarpie i zaczepia?!
Ja nie mam czasu na kawusię!
Zdziwieniem wielkim wytrzeszcza pan ślepia,
A ja po prostu mnóstwo zrobić muszę.
Pięć minut?! – prosi pan łaskawie.
A ja tłumaczę: „Nie mam czasu!”.
Ja, proszę pana, długo nie zabawię.
Lepiej żyć w biegu, a niżeli w strachu.
Trzeba się przecież zrelaksować?!...
Cóż to za bzdury pan mi plecie?!
Muszę posprzątać, pranie poprasować
I spisać kilka myśli mych w kajecie,
Później w stragany na zakupy,
Lekarz po drodze i rachunki.
Nad oparami kotletów i zupy
Rozplanowuję na jutro sprawunki.
Co trzeba zwolnić i przeczekać?!
Skąd pan pomysły czerpie takie?!
Dni moich brzegi rwie szalona rzeka,
Dlatego czasem obchodzę się smakiem.
A, co pan plecie, co pan gada
Bez krzty rozsądku i mądrości?!
Takie pan brednie głosi, opowiada.
Nie ma pan w sobie dla siebie litości.
Ja nie mam czasu, proszę pana!
Kiedy pomyślę o pogrzebie… -
Jestem po prostu nieprzygotowana
I w czym odejdę?... Tego jeszcze nie wiem…
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz