poniedziałek, 26 lipca 2021

ZNISZCZENIA NIE DO UNIESIENIA

Kiedy Jasiu był mały, kochał swoją mamę.

Wszystkie inne kobiety były takie same.

Mama Jasia jedyna, bowiem wyjątkowa,

Więc płynęły z ust Jasia zapewnienia słowa,

Że, gdy będzie dorosły, ożeni się z mamą –

Niewiastą najpiękniejszą, najszczerzej kochaną.

Kiedy Jaś edukację w przedszkolu rozpoczął,

Poznał tam pięciolatkę niezwykle uroczą,

Więc wszystkim rozpowiadał, że ma narzeczoną,

Która niebawem będzie Jasia tego żoną.

Rozkochiwał się Janek w przepięknych niewiastach,

Więc miłością do kobiet hojnie, szczodrze szastał.

W szkole miał podstawowej Janek koleżanki,

Więc dziewczynek przy Janku kłębiły się wianki,

A!, że był urodziwy i inteligentny,

I że umiał rozdawać piękne komplementy,

Miał od dziecka nasz Janek wielkie powodzenie

I nie musiał się bawić w długie uwodzenie.

Darzył Janek kobiety swą szczerą miłością

I jak się zakochiwał, to ze wzajemnością.

Nie narzekał przenigdy Jan na odrzucenie

I nie wiedział w ogóle czym osamotnienie,

Więc, choć chłopcem był małym, planował rodzinę,

Marząc o mądrej oraz serdecznej dziewczynie.

Wszystko już niemal pewne i przejrzyste było.

Dążył Jan, by się każde marzenie spełniło,

Ale… nagle!, bieg zdarzeń tyłem się odwrócił.

Janek plany chwalebne natychmiast porzucił

Po prelekcji, co w szkole była prowadzona

Przez osobę – tę, która w wiosnę wystrojona –

W pedagogów się wkradła bez przygotowania,

Robiąc w głowach młodzieży chaos zamieszania,

Głosząc, nie będąc wcale ani pedagogiem,

Ani nawet po studiach też seksuologiem,

Że się dzisiaj we seksie wiele rzeczy zmienia

I że warto gromadzić różne doświadczenia,

Popróbować z dziewczyną, spróbować z chłopakiem,

By wiedzieć, co się bardziej przeżywa ze smakiem

I by na tej podstawie móc że się określić,

W której grupie wypada orientację zmieścić.

Jan się przejął, więc ruszył w kierunku wskazanym,

By w temacie pociągu być zorientowanym,

Czy, jak myślał, gustuje w kobietach z pewnością,

Czy też raczej do mężczyzn zmaga się z miłością?...

Raz się kochał z dziewczyną, raz z chłopcem na zmianę.

Ekscytacje miał wielką, fantazje te same.

Trudno było decyzję podjąć w tej dziedzinie.

Mógł się kochać i w chłopcu, mógł też i w dziewczynie.

Zdecydować się nie mógł, bo dupa rządziła,

Wobec której i głowa uległość ćwiczyła.

Skakał zatem po kwiatkach jak przy pracy pszczoła,

Więc sączyła się seksem codzienność wesoła.

Gdy zasypiał z kobietą, budził się z mężczyzną.

Gdy do łóżka szedł z panem, wstawał z miną dziwną,

Bo się okazywało, że pani z nim leży… -

Tego nie kontrolował, nie znał, w to nie wierzył.

Wszystko się mu wymknęło, z modą popłynęło.

Trudno zgadnąć skąd, czemu i jak się zaczęło?!...

Jeszcze trudniej zaś, kiedy i czy się zakończy?...

Janek lękiem strapiony, że seks go wykończy,

Poszukuje w doznaniach swojej orientacji

Oraz w swych doświadczeniach najprawdziwszej racji.

Ta rozwiązłość „naukowa” tak go pochłonęła,

Że grzybica, świerzb, kiła do prącia przylgnęła.

Stoi Janek przed lustrem po jądrach się drapie.

Chlamydioza, rzeżączka z cewki ropniem kapie.

„Kimże jestem?” – Jan siebie w zwierciadle zapytał

I zębami od bólu, i swędzenia zgrzytał –

„Człowiek gorszy od małpy… Ni samiec, samica…

Tym, co w majtkach schowane bardziej się zachwyca.

Kopuluje z kimkolwiek, gdziekolwiek się zdarzy

Póki się chorobami, cierpieniem nie sparzy,

A gdy w lustro spogląda nie wie, czy hetero,

Czy jest homo lub inną jakąś to cholerą.

Małpy tego problemu wszak nie posiadają.

Częściej głowy niż dupy w życiu używają.

Człowiek zaś to przewrotne i dziwne stworzenie,

Bowiem nim dyryguje tylko przyrodzenie.

Czy Darwin Karol rację miał z tą ewolucją?!...”

Popęd wtargnął w teorię wielką rewolucją.

Zatem jest podobieństwo, że nie z małpy człowiek,

A małpa jest z człowieka, gdyż ma więcej w głowie.

Jak rozstrzygnąć zagadkę w takiej sytuacji?!...

Jan wpada w obłęd myśli, szaleństwo wariacji.

Dziś nie wie czy jest homo, czy może hetero,

Czy jakąś inną, obcą dla siebie cholerą.

Dziś nawet stracił wiedzę, czy jest już kobietą,

Czy być może mężczyzny jakąś jeszcze resztką?

Czy winien się przedstawiać jako Jan?!... czy Jasia?...

Patrzy biedny z litością na chorego ptasia

I choć stara usilnie sobie odpowiedzieć,

Wie jedno, że nic nie wie i nie będzie wiedzieć.

Takie ideologia sieje spustoszenia,

Że nastają zniszczenia nie do uniesienia.

grafika pochodzi ze strony: tapeciarnia.pl



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz