czwartek, 8 lipca 2021

DRĘCZONA

Nie ma mnie wcale, choć jestem.

Ciało jest klatką mnie samej.

Żyję rozumem i sercem –

JA – w duszy mej niedogranej.

 

Stąpam choć twardo po ziemi,

Jestem, lecz wciąż nieobecna.

Nigdy się stan ten nie zmieni.

W mej bezdomności żem wieczna.

 

Dusza ,jak motyl w kokonie,

Skrzydeł nie może rozwinąć,

Myślami jak ogniem płonie,

Więc nie potrafię jej minąć,

 

Choć ciału to nie na rękę,

Bo cierpi przez duszę strasznie,

A dusza pogłębia mękę,

Grożąc, że nigdy nie zaśnie.

 

Jestem rozbita na dwoje –

Na ziemi, ale i w niebie.

Dręczą mnie wciąż niepokoje,

O których ciało nic nie wie.

 

Dusza, jakoby latawiec,

W obłoki rwie się zachłannie.

Ciało ją puszcza łaskawie,

Bo kocha ją niepoprawnie.

 

Czy kiedyś minie udręka?

Czy ciało z duszą się zgodzi?

Dziś z jej powodu łka, stęka,

A ona w gwiazd falach brodzi.

 

Kocham tą jaźń rozdwojoną,

Którą wszak jestem bezsprzecznie.

Jestem natchnieniem dręczoną.

Innego życia zaś nie chcę.

grafika pochodzi ze strony: tapeciarnia.pl



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz