piątek, 16 lipca 2021

DOMY

Domy jeszcze uśpione i pełne ufności,

Że nic złego nie wtargnie i nic nie zagości,

Co by mogło ich spokój porwać oraz zniszczyć,

Zostawiając po sobie strach i obraz zgliszczy.

 

Czy domownik, co w łóżku otulony drzemie,

Co go błogo wypełnia sen oraz milczenie,

Czuje wdzięczność za wszystko, co teraz posiada,

Czy to szczęście nad wszelkie błyskotki przekłada,

 

Czy jest świadom jak wiele mógłby z domem stracić,

Czy też liczy zachłannie, co też się opłaci?!...

Czy czuć wdzięczność jest w oknach, co światłem spłoszone

Patrzą w przestrzeń radosne, a może zlęknione?

 

Cisza wokół się ścieli, pod domem kot siedzi.

Noc z błękitów na dachy rozrzedzana leci.

Wiatr na strunach drzew niczym na harfie przygrywa

A w nim tańczą hortensja, piwonia, pokrzywa.

 

Kos z komina wychwala przebudzenie słońca,

Choć ciemności latarnie nie szkicują końca.

Jeż przez drogę przechodzi rozpędzonym krokiem

A nań sowa się patrzy podejrzliwym okiem –

 

I w tym wszystkim mieszkania spokojnego ducha,

Ciepłe, suche, bezpieczne… czy to mróz, czy plucha…

I w tym wszystkim są mury okryte dachówką,

A w nich ludzie w poduszkę przytuleni główką

 

Pod kołdrami snem ścięci leżą odprężeni,

Przed kaprysem pogody wygodnie schronieni,

Zasłonięci przed wstydem ciała, co w potrzebie,

Mimo wszystko bogaci, choć może o chlebie.

 

Czy, gdy kawą się budzą jak porankiem wstają,

Tę świadomość spokoju wdzięcznie odczuwają?

Czy pomyślą, że teraz batem deszczu, chłodu

Bity jest na ulicy, kto przymiera z głodu,

 

Kto w butelkę upycha upojone członki,

Patrząc w sercu z tęsknotą na te ciche domki,

Kto pod krzewem na ławce, na kartonie może

Wzdycha w niebo zmęczony: „Zabierzże mnie Boże”?...

 

Idę ciemną ulicą, jeszcze niezbudzoną,

Myśląc o tym jak jestem tym uszczęśliwioną,

Że gdy wrócę do domu, to kawę zaparzę,

Że nad wersem w refleksji szczerej się rozmarzę

 

Z psem, co po tym spacerze przy nogach się zwinie

I we śnie swym oddechem spokojnie odpłynie,

I z zegarem, co myśli przedrzeźnia ze ściany

Na biegunach wskazówek czasem kołysany,

 

Że nie będę musiała przed deszczem uciekać

I pod gołą gałęzią w strumieniach przeczekać,

Że, gdy zechcę, na łóżko suche się położę

Lub na stole wspomnienia zdjęciami rozłożę,

 

A w tym wszystkim pochylę się do półukłonu

Nad wszystkimi, co teraz wszak nie mają domu.

Wiele zrobić nie mogę i nie jestem w stanie…

Wdzięczna jestem za dom mój, chleb oraz ubranie.

grafika pochodzi ze strony: tapeciarnia.pl



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz