wtorek, 1 października 2019

RYTM KOŁYSANIA

Posypały się karteczki z kalendarza
I szelestem rozproszyły się w przestrzeni,
A w latarniach jakby w świecach u ołtarza
Cień nadziei się radośnie iskrą mieni.

Ciemność lekko się rozrzedza roztargnieniem.
Ptaki budzą się w gałęziach płochym chórem.
Wiatr przechadza się po parku z rozmarzeniem
I na liściach złote myśli zapisuje.

A ja obok z płatkiem deszczu na powiekach
Wszystko bacznie i zachłannie obserwuję.
Czuję młodość, która w siną dal ucieka,
Lecz tym faktem się zupełnie nie przejmuję.

Błogi spokój mnie rozgrzewa i otula.
Serce płonie stanem wzruszeń uskrzydlonym.
Cisza czule w swych ramionach mnie przytula.
Echo niesie mnie na rękach w świat miniony.

Wiatr mży liśćmi i wilgocią o poranku.
Ziemia pachnie mokrą ściółką, mchem i korą.
Ja na ławce w samotności i przystanku
Chłonę życie tą drzemiącą, wczesną porą.

Sen się wije niczym kocur pod nogami.
Noc się łasi, żebrząc choćby o wspomnienie.
Niebo kropel mnie dotyka opuszkami
I rozpieszcza mojej duszy zamyślenie.

Zza konarów pozwijanych warkoczami
Kilka okien przebudziło się zuchwale,
Wodząc swymi świecącymi się oczętami
Za tym miejscem, w którym czuję się wspaniale.

I choć mija już godzina za godziną,
I chodź zegar upomina mnie bezczelnie.
Jestem sobą! – ani skutkiem, ni przyczyną.
Chcę tu zostać!, w tym ukryciu potajemnie.

Nic mi więcej nie potrzeba nad tę chwilę
I za nikim mi nie tęskno w tym momencie.
Przed swym Stwórcą w mej wdzięczności głowę chylę,
Bo we wszystkim odnajduję zawsze szczęście

I unoszę się nad ziemią w lekkim puchu,
I rozpływam się w słodyczy przemijania
Jakby piórko falujące na podmuchu
W zmysł kojącym rytmie błogim kołysania.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz