środa, 11 września 2019

LAMENTACJE


Panie mój,
Jeśli tęsknota za Tobą nie boli,
To jakże nazwać rozpacz mego serca?...
Kreślony łzami obraz życia stoi
Pod drzwiami duszy, w których klucz przekręca
I tym żałosnym zgrzytaniem zawiasów
Stara się odkryć Twoją tajemnicę –
Tę niezbadaną od zamierzchłych czasów,
Tę niedościgłą przez ludzką źrenicę.
                        Jakże mi ciasno w świecie mi współczesnym;
                        Jakże mi duszno pomimo przestrzeni;
                        Jakże mnie ciągnie za czymś długowiecznym,
                        Co się przyziemną błyskotką nie mieni;
                        Jakaż mnie pustka od środka zżera;
                        Jakież zmęczenie codziennością nuży…
                        Niebiańska przyszłość na mój los spoziera
                        I ta świadomość niepokój mój burzy.
Mam niestrudzone nogi, co mnie niosą
Po wyboistych drogach obowiązków,
Myśli cierpliwe, co o łaskę proszę
Na pokonanie wszelakich początków.
Mam ogień w sobie nadziei niezłomnej,
Naiwność mego czekania na lepsze,
Poczucie szczęścia wbrew doli potwornej,
Jak i za wszystko szczerze wdzięczne serce.
                        Mam wokół ludzi, w których się poznaję,
                        Kilku przyjaciół w wartości bezcennej
                        Mam kodeks zasad – tych!, które wyznaję
                        Które spisałeś w tablicy kamiennej.
                        Mam powołanie bycia żoną, matką,
                        Kobietą godną wręcz naśladowania,
                        Wzorową córką, uprzejmą sąsiadką
                        Oraz człowiekiem zdolnym do kochania,
A mimo tego czegoś mi brakuje,
Coś mi doskwiera i coś mi dokucza,
Coś gorzkim żalem wciąż mnie prześladuje
I nieustannie bardzo coś mnie wzrusza.
Jakieś pragnienie i jakiś głód duszy
Pobudza we mnie wielkie przygnębienie.
Wystarczy, że się w liściach wiatr poruszy,
Za Tobą błądzi moje utęsknienie.
                        Nie mam radości, bo Cię nie oglądam,
                        Bo nie dostrzegam w ludziach Twego światła.
                        Czegoś większego nad bogactwa żądam,
                        Lecz to zrozumie tylko dusza bratnia.
                        Nie mam nic oprócz czekania na Ciebie,
                        Wypatrywania wokół Twego cienia,
                        Wyobrażenia, że na pewno w Niebie
                        Odnajdę wreszcie mój skarb ukojenia
I tym się karmić będę niestrudzenie,
Żeby na ziemi zmysłów nie pogubić.
Pełne pomysłów, celów mam kieszenie,
Lecz nie potrafię tym szczęścia obudzić.
Widać nie dla mnie to miejsce doczesne,
Nie dla mnie wieńce społecznej uciechy.
Na moich dłoniach Tobie daję serce.
Wybacz mi proszę wszystkie moje grzechy.



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz