Tyle spraw mam
przed sobą i ciągle coś jeszcze,
Tyle zadań i
celów wyrasta spod ziemi,
Że niekiedy po
prostu nic robić się nie chce,
A jedynie
zastygnąć w hamaku promieni
By zostawić za
sobą przyziemne tęsknoty,
Na klucz
zamknąć harmider i zgiełk niepotrzebny.
Nie mam
dzisiaj wszak na nic najmniejszej ochoty.
Chcę odepchnąć
od siebie cały świat podniebny.
Niech mnie
niesie na dłoniach wiatr jakoby piórko.
Niech mnie
tuli w ramionach rozmodlona cisza.
Niech poczuję
się dzisiaj wyjątkową córką,
Która Niebu ze
wszystkich stworzeń jest najmilsza.
Niech mnie koi
i poi spokój nader święty.
Niech róż
płatki me ciało od wstydu ocalą.
Niech mą duszę
obejmie tęsknotą przejęty
Mój anioł
stróż, którego wszem Niebiosa chwalą.
Niech czas
kapie jak woda kropelkami z kranu.
Niechaj
deszczem w ocean wpadają minuty.
Niech nikt i
nic nie mąci dziś mojego stanu,
Który płynie
rozkosznie jak milczenia nuty.
Jestem bowiem
dla wszystkich dzisiaj nieobecna.
Cień mój gumką
jest starty z topografii życia.
Niepotrzebna
mi dzisiaj kotwica doczesna,
Wyższe szczyty
mam w planach bowiem do zdobycia.
Rozprostuję me
ciało na płótnie obłoków.
Pod błękitu
żaglami zamierzam żeglować.
Pozbawiona
wszelakich zmartwień czy kłopotów
Będę wzrokiem
gwiazd srebro czyścić, polerować,
Będę pławić się
w bladej poświacie księżyca,
Złotem słońca
nacierać rozwichrzone włosy,
Karmić duszę i
ciało tym, co mnie zachwyca,
Ignorując co
knują nieprzychylne losy.
Będę sobą,
prawdziwą!, wbrew wszystkim, wszystkiemu –
W prostej
linii człowieka, jakim Bóg mnie stworzył.
Nic nie musi
się zadziać wokół po mojemu,
Byle Ojciec me
szczęście Swą hojnością mnożył.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz