piątek, 6 września 2019

TESTAMENT


A, kiedy ruszę w drogę i to już na zawsze,
Kiedy ślad za mą stopą się na wieki zatrze,
Nie wezmę nic ze sobą i nic nie wybiorę,
Jedynie… ciszy struny szelestem rozstroję

I niemy krok zanurzę w liści wrzące fale,
Budząc ich sen spokojny odejściem zuchwale,
I szeptem w dreszcz wprowadzę bezduszne obłoki,
Rozczeszę na grzebieniach drzew srebrzyste loki

I zniknę, jakby nigdy mnie nigdzie nie było,
Jakoby me istnienie się tylko przyśniło,
Jakobym mgłą się wokół wszystkim wydawała.
Nie będę nic w przyszłości stąd potrzebowała –

Nic bowiem nie przyniosłam i nic nie stworzyłam,
Jak inni – dosyć prosto i zwyczajnie żyłam.
Beze mnie świat mógł kwitnąć bez żadnej przeszkody,
Nietknięty ludzką ręką, nieśmiertelnie młody.

Pożegnam to, co zawsze me zmysły koiło
I co mnie szczerym szczęściem karmiło, poiło,
Co potrafiło we mnie poruszyć sumienie,
Wprowadzić w spokój błogi jakoby w uśpienie,

Oderwać od podłości i rywalizacji,
Od ludzi, co się dławią ością własnej racji,
Co we mnie odkrywało lepszego człowieka,
Co było, jest i zawsze na mój uśmiech czeka.

Nic pewnie się, poza mną, w tym świecie nie zmieni,
Nic mnie nie zauważy i nic nie doceni,
Nic nigdy nie zatęskni, nie wspomni przypadkiem,
Nic nigdy nie zaszlocha, choćby łez ukradkiem,

Dlatego nic nie wezmę i wszystko zostawię,
Rozstanę się z tym światem pokornie, łaskawie,
Pogodzę się z mym losem odartym z imienia,
Wplatając w wiatr ostatnie wibracje westchnienia.

A, wam, którym się czasem w pamięci pojawię,
Być może prostym wersem tę przyjemność sprawię,
Skłaniając do refleksji i spojrzenia w oczy
Naturze, która jeszcze niejednym zaskoczy.

Być może na me słowo waszych słów tysiące
Rozgrzeją w sercach myśli refleksją płonące
I rzucą światło nowe na sprawy banalne,
Co się okażą nagle wręcz niepowtarzalne.

Być może gdzieś w kąciku waszego mieszkania
Zabrzmię na waszych ustach bez oczekiwania
Wskrzeszona mimowolnie i bez świadomości
Namiastką prostoduszną natchnionej wieczności.



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz